Od początku tygodnia piłkarze Górnika ciężko pracują na obozie w Szczyrbskim Plesie. W indywidualnych zajęciach uczestniczy tylko Grzegorz Bronowicki. – Wciąż odczuwa ból w kolanie – wyjaśnia trener.
– Wszyscy mieli już ćwiczyć na pełnych obrotach, ale okazało się, że Grzesiek nie może jeszcze pozwolić sobie na taki wysiłek – tłumaczy szkoleniowiec.
– W trakcie biegu wciąż pojawiały się pewne kłopoty, dlatego do piątku ma nadal trenować indywidualnie. Pozostali są zdrowi, więc nikt nie ma taryfy ulgowej.
A każdy dzień, to kawał pracy do wykonania. – Mamy po trzy treningi. O godz. 8 jest śniadanie i niektórzy już przed nim zaczynają biegać – przedstawia harmonogram Łapa.
– Potem są zajęcia wytrzymałościowe i siłownia. Do swojej dyspozycji mamy też boisko. Obiad jest o godz. 13, potem odpoczynek i znowu trening. Po kolacji mamy jeszcze halę, na której rozgrywamy turnieje.
Co trzy dni zawodnicy przechodzą odnowę biologiczną. W niedzielę zaplanowany jest także basen. Byłem tutaj już przed dziesięcioma laty i przyznam, że od tamtej pory niewiele się zmieniło.
Jednak nie ma co narzekać, bo wszystko jest zadbane. Zaskoczyło nas natomiast, że na Słowacji było mniej śniegu niż w Polsce. Jakieś atrakcje dla chłopaków? Żadnych, nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę turystyczną.
Choć nie wszyscy muszą zasuwać. Przy okazji zgrupowania, w Tatry na narty wybrał się prezes Waldemar Piotruk, który nieco później dołączył do łęczyńskiej ekipy.
– Ostatni czas był bardzo pracowity, więc przyda się trochę odpoczynku – mówił jeszcze przed wyjazdem prezes "zielono-czarnych”.
– Czy jadę pilnować Nakoulmy? Nie, bo od tego jest Radek Bartoszewicz, który zawsze mieszka w tym samym pokoju z Prejucem – stwierdził żartując.
Do domu łęcznianie wrócą 28 stycznia, a dwa dnia później zagrają pierwszy sparing z Motorem Lublin.