Tego chyba mało kto się spodziewał. Po dwóch wiosennych kolejkach broniący się przed degradacją Dolcan, jako jedyny zespół wzbogacił swoje konto o komplet punktów.
- Mieliśmy sporo szczęścia. Ale lepiej dodawać sobie punkty w słabszym stylu, niż tracić je po dobrych występach. Tak jak GKP Gorzów, z którym trochę niespodziewanie wygraliśmy, po golu w ostatniej minucie - przyznał pomocnik Piotr Kosiorowski.
W Gorzowie w drugiej połowie na boisku pojawił się Marcin Warakomski, mający za sobą grę w Łęcznej. Przed sezonem 2001/02 do Górnika sprowadził go Tadeusz Łapa.
- Z tamtej drużyny został tylko Paweł Bugała - przypomina doświadczony obrońca. - Zdajemy sobie sprawę, że w sobotę czeka nas ciężkie zadanie, ponieważ Górnik cały czas zgłasza aspiracje do awansu. Na mecz z GKP pojechaliśmy przede wszystkim nie przegrać, a udało się zwyciężyć. Teraz wyjdziemy z identycznym założeniem i znowu postaramy się o niespodziankę.
Na razie podciągnęliśmy się w tabeli, ale ona jest mocno spłaszczona. Wcześniej graliśmy w Nowym Dworze Mazowieckim, a w sobotę wreszcie wystąpimy na własnym stadionie. I liczymy, że ściany nam pomogą. Co prawda u nas też napadało śniegu, ale nie sądzę, aby mecz mógł się nie odbyć. Na weekend prognozy są optymistyczne, choć przyjedzie nam zagrać w ciężkich warunkach. Dlatego najistotniejsza będzie walka.
Z tego samego zdają sobie również sprawę w ekipie "zielono-czarnych”. W okresie przygotowawczym Wojciech Stawowy uczył swój zespół innego stylu. Górnik miał grać szybko, po ziemi, kombinacyjnie i do przodu. Jednak rzeczywistość często okazuje się inna.
Najlepszym przykładem był ostatni występ w Świnoujściu, gdzie na trudnej nawierzchni można było stosować wyłącznie najprostsze środki.
W dodatku w Ząbkach za żółte kartki będą musieli pauzować Veljko Nikitović i Radosław Bartoszewicz. A to oznacza, że w trzecim spotkaniu Górnik znowu zagra w innym ustawieniu obrony.
- Muszą nastąpić zmiany, których tak naprawdę nikt nie lubi - przyznaje środkowy defensor Piotr Karwan, strzelec drugiego gola Flocie.
- Jednak kartki i kontuzje są zawsze wkalkulowane w futbol. Dlatego mamy szeroką kadrę i najbliższy mecz będzie sprawdzianem dla innych zawodników. Ja też ze względu na uraz nie mogłem zagrać w pierwszej kolejce. W dalszym ciągu czuję, że nie osiągnąłem jeszcze optymalnej formy. Potrzebuję trochę czasu, ale z każdym dniem jest coraz lepiej.
Zdobyta bramka też dodała mi skrzydeł. W końcu nie często udaje się mi trafić do siatki. W Ząbkach, podobnie jak w Świnoujściu, również może nie być pięknej piłki, a o zwycięstwie będzie decydował charakter zespołu.