Czechy – Ghana 0:2 (0:1)
SKŁADY
Czechy: Cech – Grygera, Jankulovski, Rozehnal, Ujfalusi – Galasek (46. Jan Polak), Nedved, Poborsky (55 Stajner), Rosicky, Plasil (68 Sionko) – Lokvenc.
Ghana: Kingston – Paintsil, Mohammed, Mensah, Illiasu – Ali Muntari, Essien, Appiah, Addo (46 Boateng) – Gyan (85 Pimpong), Amoah (80 Addo).
Czerwona kartka: Tomas Ujfalusi w 66 min (Czechy).
Żółte kartki: Lokvenc – Addo, Essien, Gyan, Boateng, Muntari, Mohammed (Ghana).
Sędziował: Horacio Elizondo (Argentyna). Widzów: 43 000.
Ghana jest pierwszą afrykańską drużyną, która odniosła zwycięstwo w tegorocznych mistrzostwach. Podopieczni serbskiego szkoleniowca Ratomira Dujkovicia pokonali 2:0 Czechów i przedłużyli swoje szanse na awans z grupy E.
Początek spotkania była wymarzony dla Ghany, która walczyła o być albo nie być w turnieju. Już w drugiej minucie, po prostopadłym podaniu ze środka boiska, piłkę dostał przed polem karnym Asamoah Gyan, który wszedł odważnie między obrońców i płaskim strzałem pokonał Petra Cecha. To, jak do tej pory, najszybciej strzelona bramka w tych mistrzostwach.
Po słabym początku Czesi, którym trzy punkty dawały awans do 1/8 finału, starali się odpowiadać na ataki przeciwników. Po 11 minutach na groźny strzał zdecydował się lider zespołu naszych południowych sąsiadów Pavel Nedved, jednak nie wykorzystał swojej szansy, a na jego drodze stanął bramkarz Ghany Richard Kingston. Afrykańscy piłkarze nie zamierzali pozostawać dłużni. Trzy minuty po strzale Nedveda uderzeniem z daleka chciał podwyższyć wynik Stephen Appiah, ale piłka minimalnie minęła bramkę. To była już kolejna akcja piłkarzy Ghany, którzy nie dali Czechom narzucić swoich warunków gry i walczyli bez respektu dla rywali. Do pełni szczęścia brakowało im jednak skuteczności. Najgroźniejszym piłkarzem Ghany był Appiah. W 38 min był bliski zdobycia gola, gdy uderzył z ponad 20 metrów. I tym razem zabrakło kilku centymetrów.
Po zmianie stron Czesi znów przeżyli chwile grozy. Trzech obrońców próbowało zatrzymać Gyana, który zdołał jednak oddać strzał z 17 metrów. Cech nie dał się zaskoczyć. Po ponad kwadransie gry drugiej połowy pod bramką czeską doszło do dramatycznych wydarzeń. Tomas Ujfalusi w polu karnym sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Gyana, za co dostał czerwoną kartkę. Sędzia dodatkowo podyktował rzut karny dla Ghany, ale strzelec pierwszej bramki nie wykorzystał jedenastki, trafiając w słupek. W kolejnych minutach bohaterem czeskiego zespołu był Cech, który kilka razy uchronił swój zespół od straty gola. Obronił w sytuacji sam na sam strzał Sulleya Muntariego. Poradził sobie również z uderzeniem z kilku metrów Michaela Essiena i powstrzymał Gyana, który miał za plecami wszystkich czeskich obrońców.
Swoją przewagę piłkarze Ghany udokumentowali w 82 min. Skonstruowali kolejny groźny atak, bez większych problemów doszli przed pole karne, wymienili trzy podania i przy biernej postawie czeskich defensorów Muntari przymierzył wprost w „okienko”.
Włochy – USA 1:1 (1:1)
SKŁADY:
Włochy: Buffon – Zaccardo (54 Del Piero), Nesta, Cannavaro, Zambrotta – De Rossi, Pirlo, Perrotta – Totti (35 Gattuso) – Toni (61 Iaquinta), Gilardino.
USA: Keller –Cherundolo,
Onyewu, Pope, Bocanegra – Dempsey (62 Beasley), Mastroeni, Reyna, Convey (52 Conrad) – Donovan – McBride.
Żółte kartki: Totti, Zambrotta (W) – Pope (U).
Czerwone kartki: De Rossi (28) – Mastroeni (45), Pope (47 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Jorge Larrionda (Urugwaj). Widzów: 45 000.
Reprezentacja Włoch zremisowała w Kaiserslautern z USA 1:1 (1:1) w spotkaniu grupy E finałów piłkarskich mistrzostw świata. Spotkanie było niezwykle emocjonujące i obfitowało w czerwone kartki. Arbiter Jorge Larrionda zapisał się tym samym w historii mundialu jako czwarty sędzia, który w jednym meczu usunął z boiska trzech piłkarzy. To „rekordowe” osiągnięcie Urugwajczyka. W przeszłości po trzech zawodników zostało wykluczonych w spotkaniach: Brazylia – Czechosłowacja (1938 r.), Brazylia – Węgry (1954) i Dania – RPA (1998).
Zdecydowanym faworytem spotkania byli Włosi, jednak początek jego na Fritz-Walter-Stadion należał, dość niespodziewanie, do Amerykanów. Piłkarze Bruce’a Areny stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do objęcia prowadzenia. Przewaga reprezentacji USA nie przekładała się na gole. Swoich szans nie wykorzystali – Bobby Convey i Clint Dempsey.
Włosi stworzyli praktycznie jedną groźną akcję ofensywną, która dała im prowadzenie.
Po dośrodkowaniu Andrei Pirlo z rzutu wolnego w 22 min, pięknym „szczupakiem” piłkę do bramki skierował Alberto Gilardino.
Amerykanie ruszyli do jeszcze bardziej zdecydowanych ataków i dopięli swego. Wyrównującego gola sprezentował Jankesom Cristian Zaccardo. Obrońca „Squadra Azzura” skierował piłkę do własnej bramki, po dośrodkowaniu Claudio Reyny z rzutu wolnego. Chwilę później Włosi przeżyli kolejny dramat. Za uderzenie łokciem w twarz Briana McBride’a urugwajski arbiter odesłał do szatni Daniele De Rossiego. Grający w osłabieniu Włosi całkowicie oddali inicjatywę rywalom. Tuż przed przerwą siły się wyrównały. Pablo Mastroeni brutalnie sfaulował Pirlo i Jorge Larrionda pokazał kolejną „czerwień”.
Po zmianie stron Amerykanie otrzymali kolejny cios. Upomniany już wcześniej Eddie Pope w nieprzepisowy sposób zatrzymał wychodzącego na czystą pozycję Gilardino i urugwajski sędzia bez namysłu sięgnął po drugą żółtą, a po chwili po czerwoną kartkę.
Żaden z grających w niekompletnych składach zespołów nie zamierzał zadowolić się remisem. W rezultacie kibice na stadionie w Kaiserslautern oglądali znakomite, toczone w niezwykle szybkim tempie, ale świetnie dysponowani Buffon i Keller zadbali o to, by wynik nie uległ zmianie.