Według działaczy GSKS Ułęż cała druga połowa meczu ich zespołu z Bronowicami Lublin (1:2) była grana bez rożnych chorągiewek. Gospodarze uważają, że to niezgodne z regulaminem i chcą powtórki spotkania.
Spotkanie GSKS Ułęż z Bronowicami Lublin (gr. III lubelskiej klasy B) odbyło się 13 października na boisku w Sobieszynie. Z relacji gospodarzy wynika, że cała druga połowa została rozegrana bez dwóch chorągiewek narożnych. Ich zdaniem złamano w ten sposób regulamin rozgrywek, który mówi, że ,,sędziemu nie wolno prowadzić zawodów bez chorągiewek rożnych”.
Zdaniem klubu z Ułęża winni są arbitrzy, którzy przed rozpoczęciem drugiej połowy nie dopełnili obowiązku sprawdzenia przydatności pola gry.
Działacze GSKS podkreślają, że przed spotkaniem chorągiewki były, ale w przerwie ktoś je prawdopodobnie wyrwał i rzucił w trawę. Klub wysłał w tej sprawie pismo do LZPN domagając się powtórki tej części meczu.
Od sprawy minął już miesiąc, a LZPN wciąż nie poinformował o swojej decyzji GSKS. – Dzwoniłem do związku w tej sprawie, ale dowiedziałem się, że nie udzieli nam pisemnej odpowiedzi, bo nie musi. Generalnie jesteśmy ignorowani przez LZPN – mówi Przemysław Soból, zawodnik Ułęża.
Związek odpowiada, że Ułęż nie dostał odpowiedzi ze względu na to, że pismo zostało skierowane po terminie 48 godzin od meczu, klub nie wpłacił też wymaganej kaucji.
– Poza tym, zgodnie z przepisami, protest dotyczący braku chorągiewek powinien być zgłoszony sędziemu przez kapitana drużyny do zakończenia zawodów – tłumaczy Andrzej Kuśmierczyk, przewodniczący Wydziału Dyscypliny LZPN.
– W tym przypadku tak się nie stało, dopiero po końcowym gwizdku do arbitra podszedł jakiś działacz, nieustalony z imienia i nazwiska, i powiedział o problemie.
W związku z tym wynik z boiska (1:2) został podtrzymany. – Nie ma dowodów na to, że regulamin rozgrywek został naruszony. Sędziowie napisali w sprawozdaniu, że przed meczem sprawdzili stan boiska i chorągiewki narożne były.
A wychodząc na drugą połowę nie dostrzegli żeby coś się zmieniło. Na meczu nie było obserwatora, a gospodarze nie posiadają żadnego zapisu wideo, który mógłby podważyć sędziowski protokół – podkreśla Kuśmierczyk.
Mimo braku spełnienia wymogów formalnych przez klub z Ułęża, aby nie mieć sobie nic do zarzucenia, WD LZPN przeanalizował pismo jakie dostał. – Ale nie znaleźliśmy żadnych podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego w tej sprawie – wyjaśnia przewodniczący Kuśmierczyk.