Przed Motorem ważny mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jeżeli lublinianie wygrają, to przynajmniej w jednym barażu o awans wystąpią przed własną publicznością. Trener Mateusz Stolarski przyznał, że na finiszu sezonu rozpoczęły się też rozmowy na temat jego przyszłości w klubie.
Mateusz Stolarski przejął drużynę Motoru po Goncalo Feio. Do tej pory poprowadził ekipę z Lublina w dziewięciu meczach. Pod jego wodzą żółto-biało-niebiescy zanotowali: trzy zwycięstwa, cztery remisy i dwie porażki. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce powalczą też o awans do PKO BP Ekstraklasy w barażach. A co z przyszłością trenera?
– Jakieś rozmowy się rozpoczęły, ale ja przekazałem prezesowi, że dla mnie najważniejsze w Motorze jest to co jest tu i teraz. I na tym chcę się skupiać. Jako trener uwiarygodniłem się w tym środowisku. Jeżeli domkniemy wspólnie baraże, to bez względu na to, co będzie ze mną, ja będę bardzo dobrze to wspominał i traktował to miejsce, jako coś, co sprawiło, że te wspomnienia będą niezapomniane. A do tego kolejny duży bagaż doświadczeń – wyjaśnia trener Stolarski.
A czy chciałby w ogóle dalej pracować w ekipie z Lublina?
– Ja chciałbym kontynuować pracę w takim dużym klubie, ale na warunkach, które spowodują, że ten klub będzie się dalej rozwijał. Ja wychodzę z takiego założenia, że ja nie zamieram się trzymać stołka i tylko bytować w danym klubie. We wszystkich klubach, w mojej karierze seniorskiej, w jakich byłem, to kluby walczące o najwyższą stawkę. Pięć ostatnich sezonów, pierwszy w Stali Rzeszów przegraliśmy w finale baraży, dugi sezon w Rzeszowie był słabszy, bo zajęliśmy dziesiąte miejsce, ale trzeci to awans do pierwszej ligi. Potem awans z Motorem do pierwszej ligi, teraz jest znowu gra o ekstraklasę, a my się w tej grze liczymy do końca. Chciałbym być w miejscach, które się rozwijają. Jeżeli będzie takowe miejsce i będzie tym miejscem Motor, to myślę, że mamy dużo do zaproponowania, ja jak i klub, żeby w tym Lublinie była piłka na najwyższym poziomie – dodaje szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.