Trener Motoru Goncalo Feio przed meczem z Górnikiem Łęczna przyznał, że rywalom ciężko jest strzelić gola. Wszystko potwierdziło się w sobotę. Gospodarze byli zdecydowanie groźniejsi, ale cudów w bramce dokonywał Maciej Gostomski, który trzymał swój zespół przy życiu. A w końcówce Egzon Kryeziu trafił na 0:1 i niemal 14 tysięcy widzów obejrzało z trybun Areny Lublin pierwszą porażkę Motoru w tym sezonie
Przed pierwszym gwizdkiem piłkarze Motoru okazali wsparcie kontuzjowanemu koledze. Piotr Kusiński kilka dni temu doznał bardzo poważnego urazu kolana i czeka go wielomiesięczna przerwa. Koledzy z drużyny wyszli na boisko w specjalnych koszulkach z napisem „Kusik jesteśmy z tobą”. Szybko okazało się też, że Rafał Król jednak nie wykurował się na czas, więc drużyna Goncalo Feio musiała dodatkowo radzić sobie w derbach także bez swojego kapitana.
Takiej atmosfery na Arenie Lublin chyba jeszcze nie było. Dokładnie 13994 widzów, w tym 1750 z Łęcznej, a do tego nieustanny doping. Szkoda tylko, że groźne sytuacje pod obiema bramkami można było policzyć na palcach jednej ręki. Najlepszą w 30 minucie miał Piotr Ceglarz, który w swoim stylu „złamał” akcję do środka i uderzył tuż nad „okienkiem” bramki Macieja Gostomskiego.
120 sekund później najpierw szczęśliwie, po zagraniu wzdłuż bramki interweniował golkiper Górnika, a po chwili akcję gospodarzy bardzo niecelnym strzałem zakończył Jakub Lis. W 40 minucie w polu karnym zielono-czarnych zrobiło się gorąco, ale akcja miejscowych nie zakończyła się nawet uderzeniem. Ostatecznie w pierwszej części spotkania kibice obejrzeli tylko jeden celny strzał.
Od początku drugiej połowy wydawało się, że jeżeli w derbach padnie jakiś gol, to zdecydowanie dla podopiecznych Goncalo Feio. Po wrzutce Michała Króla Ceglarz źle zgrywał piłkę i strzał Lisa został zablokowany. W 55 minucie świetnie do strzału przewrotką złożył się Marko Roginić. Po rzucie rożnym i zgraniu piłki głową przez Lukasa Klemenza Chorwat uderzył nad bramką. Mecz nabierał jednak rumieńców, bo kilkadziesiąt sekund później byliśmy już pod drugą bramką, gdzie Filip Luberecki wywalczył korner. W kolejnej akcji, w szesnastce Górnika świetnie znalazł się Arkadiusz Najemski, ale jego „główka” poszybowała nad poprzeczką. Motor szybko odebrał piłkę i za chwilę strzał prosto w Gostomskiego oddał Ceglarz.
Później mieliśmy chwilę przerwy, z powodu zadymienia stadionu, po tym, jak kibice Górnika odpalili race. To nie wytrąciło jednak z równowagi żółto-biało-niebieskich, którzy cały czas atakowali w poszukiwaniu gola. W 66 minucie świetną piłkę w pole karne posłał Filip Wójcik, a głową dobrze uderzył Kacper Wełniak. Problem w tym, że niecelnie. 120 sekund później Bartosz Wolski zagrał wzdłuż bramki z prawego skrzydła, ale futbolówki nie sięgnął zamykający akcję Mariusz Rybicki.
Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem coś w końcu wydarzyło się pod drugą bramką. Bezrobotny Łukasz Budziłek chciał piąstkować, ale nie trafił w piłkę. Gospodarzom udało się jednak zażegnać niebezpieczeństwo. W 83 minucie kapitalną okazję miał Kacper Śpiewak. Po świetnym, prostopadłym podaniu Wolskiego znalazł się sam przed Gostomskim i chciał go pokonać „podcinką”, ale doświadczony golkiper nie dał się zaskoczyć. Po chwili Wolski sam spróbował szczęścia sprytnym, ale i zaskakującym lobem z narożnika szesnastki. Gostomski ponownie wykonał jednak dobrą robotę.
Po rzucie rożnym zielono-czarni znowu byli w wielkich tarapatach, ale ponownie uratował ich bramkarz – po strzale z kilku metrów Najemskiego, instynktownie odbił piłkę ręką. Dobitka Rybickiego poszybowała za to tuż nad poprzeczką. Jak to w takich sytuacjach bywa, zamiast 1:0 zrobiło się 0:1. Po długiej piłce kluczowy pojedynek w powietrzu wygrał Karol Podliński, który mimo że miał dwóch rywali to zgrał do Egzona Kryeziu. Słoweniec w sytuacji sam na sam z Budziłkiem, ze spokojem umieścił piłkę w siatce, po strzale zewnętrzną częścią stopy.
Gospodarze jeszcze starali się wyrównać, ale nic już nie wskórali pod bramką przeciwnika i musieli się pogodzić z pierwszą porażką w tym sezonie.
Motor Lublin – Górnik Łęczna 0:1 (0:0)
Bramka: Kryeziu (90).
Motor: Budziłek – Wójcik, Najemski, Zbiciak, Luberecki. M. Król (76 Gąsior), Lis, Wolski, Wojtkowski (67 Śpiewak), Ceglarz (76 Kamiński), Wełniak (66 Rybicki).
Górnik: Gostomski – Zbozień, Klemenz, de Amo, Grabowski, Kozak, Deja (63 Cisse), Żyra (88 Pawlik), Kryeziu, Starzyński (72 Janaszek), Roginić (72 Podliński).
Żółte kartka: Śpiewak – Kryeziu.
Sędziował: Karol Arys (Szczecin).
Widzów: 13994.