Po dramatycznym meczu Motor Lublin pokonał na swoim stadionie 3:2 Stal Rzeszów i wskoczył na drugie miejce w tabeli. Jak niedzielny mecz podsumował trener Stali oraz Goncalo Feio?
Marek Zub, trener Stali
– Moja ocena meczu będzie subiektywna. W rozegranym na boisku thrillerze byliśmy jedną główną postacią, ale staliśmy się finalnie postacią tragiczną. Pokazaliśmy dobry futbol, który nie zasługuje na to by zajmować miejsce w dolnych rejonach tabeli. Tę jednak kształtują wyniki i zdobyte punkty. To był kolejny mecz kiedy w momencie, gdy wydawało się, że zdobędziemy punkty – przegraliśmy. Straciliśmy gola w zasadzie w ostatnich sekundach. To bardzo boli każdego z nas – piłkarzy i sztab szkoleniowy. Tydzień temu to my wygraliśmy mecz w takich okolicznościach. Na początku sezonu traciliśmy bramki bardzo szybko i często musiałem na takie pytania odpowiadać. A przeciwko Motorowi straciliśmy ją w takim momencie, że nie było czasu tej straty odrobić.
Goncalo Feio, trener Motoru
- Uważam, że wyszliśmy na mecz żeby go wygrać. Doprowadziliśmy do bramki poprzez odbiór na połowie przeciwnika i po kapitalnej akcji. Mieliśmy potem kolejne wejścia w pole karne, z których mogliśmy lepiej skorzystać. Bardzo dobrze wyglądały nasze przejścia z ataku do obrony i zneutralizowaliśmy kontry przeciwnika. Potem jednak zdarzyło się to, co w piłce nie ma prawa się zdarzyć. Stal Rzeszów, która dobrze operowała piłką i wiedzieliśmy o tym przeprowadziła akcję gdzie zabrakło nam zamknięcia przestrzeni i zdobyła bramkę po w zasadzie pierwszym wejściu na naszą połowę. Zdobyty gol dał rywalom duży impuls wolicjonalny i nota bene widać było, że byli na spotkanie z nami dobrze pod tym względem przygotowani.
W drugiej połowie mecz był taki jakiego nie lubię. Bardzo często pojawiała się faza przejściowa i choć to nasza dobra faza gry to nie asekurowaliśmy właściwie i nie zamykaliśmy przestrzeni. Z drugiej strony doszliśmy do sytuacji 2:1. Później byliśmy obok Danielewicza, ale ten oddał strzał, a być obok kogoś, a bronić to dwie różne kwestie. Skomplikowaliśmy sobie życie, a w końcówce wielu powie, że mieliśmy szczęście. Ja jednak uważam, że na to „szczęście” trzeba zapracować. Doprowadziliśmy do dużej ilości stałych fragmentów gry pod bramką przeciwnika i w efekcie strzeliliśmy w ostatniej akcji meczu bramkę. W końcówce nie zarządzaliśmy meczem idealnie, bo narażaliśmy się na kontry Stali, ale z drugiej strony byliśmy konsekwentni w doprowadzeniu piłki w ostatnią tercję boiska, bo stamtąd można strzelić bramkę. Gratuluję mojej drużynie i zespołowi przeciwnika, który zagrał chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Dziękuję też kibicom, którzy byli z nami i wierzyli w nas do samego końca. A piłka nożna to taki sport, w którym trzeba grać od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego.
O golach zza pola karnego
– Nie widziałem z ławki dokładnej odległości. U nas nie ma absolutnie zakazu strzelania zza pola karnego jeżeli jest to dogodna sytuacja. Uważam, że w obu przypadkach to były słuszne decyzje i w efekcie padły po nich gole
O stanie zdrowia Kamila Wojtkowskiego
– Kamil pojechał do szpitala w przerwie meczu. Jest podejrzenie o złamaniu ręki. Bardzo nam przykro, że tak się stało. Wojtkowski złapał kontuzję, a kibice skandowali jego nazwisko. To są rzeczy, które dla nas jako drużyny mają ogromne znaczenie. Czujemy wsparcie fanów, a to jest ważne. Trzeba być razem nie tylko w dobrych momentach, ale i tych złych. Cieszę się, że nasi kibice tak postępują, bo moi piłkarze zasługują na to.
O wejściu Kacpra Wełniaka za Kacpra Śpiewaka
– Uważałem, że potrzebujemy lepszego zamknięcia środka boiska. „Wełna” jest z nami dłużej i ma lepiej wypracowane pewne automatyzmy. Jeśli jesteśmy już przy napastnikach to na treningach w ostatnich dniach bardzo dobrze wygląda Dawid Kasprzyk i po meczu ze Stalą rozmawiałem z nim i powiedziałem, że jestem mu winny minuty do grania. Przeciwko Stali niestety go nie znalazłem, bo w tym meczu gra na dwóch napastników mogła być za bardzo ryzykowna. Dawid pracuje jednak ciężko, wygląda bardzo dobrze i warto by wszyscy o tym wiedzieli.
O podsumowaniu pierwszej części sezonu
– Punktować powyżej dwóch oczek na mecz – każdy wie co to oznacza. Boli mnie, że straciliśmy punkty u siebie, bo Arena to nasz dom i baza naszych wyników była właśnie w domu i chciałbym by tak zostało. Za nami dopiero siedem kolejek i głupio byłoby z naszej strony zmieniać podejście jakim charakteryzowaliśmy się do tej pory. Zawsze najważniejszy jest dla nas każdy kolejny mecz, czy to u siebie czy na wyjeździe i przy tym pozostaniemy. Zdobyte punkty cieszą z różnych powodów. To najlepsza nagroda za pracę sztabu i piłkarzy, a piłka nie zawsze jest tak łaskawa jak obecnie dla nas. To musi być dla nas motywacja byśmy pilnowali rozwoju zespołu i detale w grze. Nie jesteśmy klubem stawiającym na spektakularne transfery tylko na ciężką pracę. Teraz mamy czas na to by po pierwsze nieco odpocząć, a potem przygotować się do meczu w Tychach
O sposobie pracy w trakcie przerwy reprezentacyjnej
– Pierwszy okres poświęcimy na regenerację drużyny. Pamiętajmy, że przerwa między sezonami dla nas była bardzo krótka i są sprawy, które ciągną się za nami z poprzedniego sezonu. Pierwsze dwa trzy dni to będzie praca mocno zindywidualizowana z fizjoterapeutami i trenerami przygotowania motorycznego. Od czwartku rozpoczniemy misję „Tychy”. Mamy zaplanowany sparing z Polonią Warszawa żeby nie stracić rytmu meczowego. To będzie dla nas taki dodatkowy mikrocykl gdzie postaramy się dopracować nasz model gry.