Rywal z ekstraklasy, a do tego gra przez całą dogrywkę w osłabieniu. Okazuje się, że żaden problem, bo piłkarze Górnika Łęczna pokonali Piasta Gliwice 1:0. Dzięki temu zielono-czarni awansowali do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski.
Piast ostatni raz wygrał… 5 września. W dziewięciu kolejnych występach zanotował: pięć remisów i cztery porażki. Trudno się w tej sytuacji dziwić, że w Gliwicach zdecydowali się na zmianę trenera. Waldemara Fornalika zastąpił Aleksandar Vuković. Na razie popularny „Vuko” nie odmienił jednak drużyny.
W środę niby wystawił wszystkie swoje strzelby od pierwszej minuty, bo mecz w Łęcznej rozpoczęli: Kamil Wilczek, Jorge Felix, czy Damian Kądzior. Mimo to osłabiony brakiem Damiana Gąski i Marcina Biernata gospodarze mieli inicjatywę i prezentowali się lepiej. Piastowi brakowało: agresywnego doskoku do rywali, przyśpieszenia i pomysłu. Przyjezdni wyglądali tak, jakby pojawili się na tym spotkaniu tylko po to, żeby odrobić pańszczyznę.
Piast obiecująco rozpoczął zawody, ale szybko mecz się wyrównał. Groźnie pod obiema bramkami było po strzałach głową. Najpierw Patryk Pierzak uderzył obok, a później Jakub Czerwiński z kilku metrów prosto w Macieja Gostomskiego. W 23 minucie po akcji bardzo aktywnego Siergieja Krykuna okazję najpierw miał Łukasz Grzeszczyk, a ostatecznie na 11 metrze piłkę przejął Hubert Sobol. Jego próbę zablokowali jednak rywale i miejscowi zarobili tylko rzut rożny.
W 34 minucie kolejna, niezła akcja „Górników” zakończyła się niecelnym uderzeniem Egzona Kryeziu. Piast nie mógł się tak naprawdę pochwalić przed przerwą ani jedną, udaną akcją ofensywną. A tymczasem w 45 minucie zabrakło centymetrów, żeby piłkarze trenera Vukovica objęli prowadzenie. Kądzior wrzucił w pole karne z prawego skrzydła, piłkę trącił lekko Wiktor Łychowydko i futbolówka odbiła się od słupka. Z kolei dobitka Wilczka okazała się niecelna.
Goście lepiej prezentowali się po przerwie. Szybko naprawdę dobrą okazję miał Kądzior, ale z kilku metrów nie trafił w bramkę. Zanim minęła godzina gry odpowiedział Krykun, który zaliczył rajd przez pół boiska, ale na koniec huknął nad poprzeczką. W kolejnych minutach ekipa z Gliwic miała inicjatywę, kilka okazji, ale po 90 minutach sędzia musiał zarządzić dogrywkę. Trzeba jeszcze dodać, że w końcowych fragmentach regulaminowego czasu gry z boiska wyleciał Łychowydko po tym, jak obejrzał drugie „żółtko”.
A to oznaczało, że zielono-czarni przez pół godziny będą musieli grać w dziesiątkę. Pewnie wielu kibiców spodziewało się, że podopieczni Marcina Prasoła spróbują w tej sytuacji dotrwać do rzutów karnych. Górnik miał jednak inny plan i od 102 minuty prowadził. Kryzeiu dostał podanie przed pole karne i miał mnóstwo miejsca, żeby ułożyć sobie piłkę i przymierzyć. I dokładnie to zawodnik Górnika zrobił, bo piłka wylądowała w siatce tuż przy słupku, chociaż pomógł rykoszet od jednego z rywali.
Po kilkudziesięciu sekundach mogło być 1:1. Po centrze z lewego skrzydła nieźle głową uderzył Michael Ameyaw, ale jednak nie trafił w bramkę. I na 15 minut przed końcem meczu w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski byli gracze z Łęcznej. Przyjezdni naciskali, naciskali i w 114 minucie okazję na wyrównanie miał Rauno Sappinen jednak na posterunku był Gostomski. A w końcówce niewiele zabrakło, żeby na 2:0 podwyższył Karol Podliński. To nie miało jednak znaczenia, bo w Łęcznej i tak doszło do dużej niespodzianki – pierwszoligowiec wyrzucił za burtę Fortuna Pucharu Polski kolejnego rywala z ekstraklasy.
– Było trochę szczęścia, bo przy moim strzale był rykoszet, bardzo się jednak cieszymy. Trener trochę zmienił system po czerwonej kartce, graliśmy trójką z tyłu, ale mieliśmy grać dalej to samo i wyszło bardzo dobrze. Myślę, że ogólnie graliśmy lepiej i byliśmy lepsi jako cały zespół. Było sporo wiary z naszej strony i odwagi – powiedział na antenie Polsatu Sport Extra Egzon Kryeziu.
Górnik Łęczna – Piast Gliwice 1:0 (0:0) po dogrywce
Bramka: Kryeziu (102)
Górnik: Gostomski – Zbozień (91 Szramowski), Cisse, Łychowydko, Dziwniel, Pierzak (66 Tkacz), Lewkot, Kryeziu, Krykun (116 Turek), Grzeszczyk, Sobol (66 Podliński).
Piast: Szymański – Pyrka (71 Ameyaw), Mokwa, Czerwiński, Reiner, Holubek (104 Sappinen), Kądzior (71 Chrapek), Dziczek, Tomasiewicz, Felix (88 Katranis), Wilczek (71 Kirejczyk).
Żółte kartki: Łychowydko, Szramowski, Grzeszczyk – Pyrka, Dziczek, Katránis, Chrapek.
Czerwone kartki: Łychowydko (Górni, 89 min, za drugą żółtą) – Dziczek (Piast, 120 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn). Widzów: 2554.