W ostatnim tegorocznym wyjazdowym Fortuna I Ligi meczu Górnik Łęczna sięgnął po pierwszą w tym sezonie wygraną na obcym terenie. Po bardzo trudnym meczu zielono-czarni pokonali innego spadkowicza z PKO BP Ekstraklasy – Wisłę Kraków odnosząc przy tym trzecią wygraną w historii przeciwko tej drużynie
– Liczę, że będzie to dobre widowisko i na trybunach zasiądzie wiele kibiców. Wisła ostatnio się przełamała, a my po meczu z Chrobrym Głogów jesteśmy mocno podrażnieni – mówił przed pierwszym gwizdkiem Damian Zbozień, obrońca Górnika. – Musimy strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika. Jestem optymistą i wiem na co nas stać – dodał.
Po dość nerwowym, ale i wyrównanym początku meczu prowadzenie objęli zielono-czarni. W 16 minucie Zbozień w swoim stylu wykonał daleki wrzut z autu. Dogranie defensora łęcznian głową przedłużył Marcin Biernat, a akcję celnym strzałem głową zamknął Łukasz Grzeszczyk. Kilka chwil później piłkę z bliska do siatki Wisły skierował Dawid Tkacz, ale zanim do tego doszło Biernat faulował stojącego w bramce gospodarzy Kamila Bordę i gol nie został uznany.
W dalszej fazie spotkania inicjatywę przejęli piłkarze Białej Gwiazdy. Kilka razy mocno „zakotłowało się” w polu karnym gości, ale bramki nie padały. Co ciekawe w jednej z sytuacji miejscowi dwa razy obili poprzeczkę. W końcówce pierwszej połowy piłkarze Radosława Sobolewskiego wyrównali. W 44 minucie po dobrze bitym rzucie rożnym sprytnie głową uderzył Dawid Szot. Maciej Gostomski nie przypilnował należycie krótkiego słupka i piłka wpadła do bramki łęcznian i do przerwy był remis.
Druga część spotkania była podobna do początku spotkania. Jednak w 55 minucie Wiślacy mogli objąć prowadzenie. Najpierw strzał jednego z graczy Wisły po rykoszecie instynktownie odbił Gostomski, a po dobitce piłkę głową tuż sprzed linii bramkowej wybił Dziwniel. Odpowiedź Górnika była zabójcza. Dobrze w polu karnym Wisły zachował się wprowadzony na murawę Karol Podliński. Po jego zagraniu piłka dotarła na trzeci metr do Siergieja Krykuna, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do bramki.
W kolejnych minutach przewagę optyczną osiągnęli piłkarze Białej Gwiazdy. I im bliżej było końca meczu tym Górnik bronił się coraz bardziej. W samej końcówce łęcznianie zostali zamknięci we własnym polu karnym, ale gospodarze poza dośrodkowaniami nie mieli żadnego innego pomysłu na grę. Ofiarność w obronie przyniosła tym samym efekt i Górnik w ostatnim tegorocznym meczu wyjazdowym sięgnął po pierwszą wygraną w rundzie jesiennej. – To był bardzo ciężki mecz, ale pokazaliśmy charakter. Mieliśmy ciężkie momenty, ale wreszcie sięgnęliśmy po komplet punktów na obcym terenie – powiedział po meczu Maciej Gostomski, kapitan Górnika na antenie Polsatu Sport News. – Miałem dzisiaj mnóstwo pracy, bo Wisła miała bardzo dużo sytuacji. Jednak wybroniliśmy tę wygraną i wracamy do domu z kompletem punktów – dodał bramkarz Górnika.
Wisła Kraków – Górnik Łęczna 1:2 (1:1)
Bramki: Szot (44) – Grzeszczyk (16), Krykun (61).
Wisła: Broda – Szot (82 Wachowiak), Łasicki, Colley, Jaroch – Talar (66 Młyński), Basha (66 Duda), Balta (82 Plewka), Fernandez, Hugi (82 Pereira) – Rodado.
Górnik: Gostomski – Zbozień, Biernat, Cisse, Dziwniel (86 Lewkot) – Gąska (87 Szramowski), Łychowydko, Kryeziu, Krykun (90 Turek) – Grzeszczyk (57 Podliński), Tkacz (46 Pierzak).
Żółte kartki: Łasicki, Szot, Basha, Duda – Grzeszczyk, Gąska, Zbozień.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).