(fot. GORNIK.LECZNA.PL)
Rozmowa z Kamilem Kieresiem, trenerem I-ligowych piłkarzy Górnika Łęczna
- Panie trenerze na wstępnie chciałem złożyć gratulacje z okazji awansu do Fortuna I Ligi, którego losy ważyły się do ostatniej kolejki. Po ostatnim meczu w Legionowie poczuł pan dużą ulgę?
– Wiadomo, że w ostatnim czasie było wiele emocji i presja, ale to jest wkalkulowane w zawód trenera i trzeba sobie z tym radzić. Dlatego po meczu z Legionovią towarzyszyła mi nie ulga, a radość.
- To był długi i bardzo trudny sezon.
– Minione rozgrywki były bardzo specyficzne. W rundzie jesiennej wszystko toczyło się po naszej myśli, ale wszystko zaburzyła epidemia koronawirusa. Zawodnicy nie mogli trenować wspólnie, a jedynie dbali o formę indywidualnie w swoich domach. Na szczęście kwarantanna się skończyła i przyszedł czas na pracę w podgrupach – odbywaliśmy aż sześć treningów dziennie, przez co spędzaliśmy w klubie całe dnie. W tamtym okresie staraliśmy się opierać na własnych doświadczeniach, ale przecież nigdy wcześniej się w takiej sytuacji nie znaleźliśmy. Cieszę się, że drużyna wytrzymała sezon pod względem motorycznym, co uważam za kluczowe na finiszu sezonu. Łatwe nie było też to, że rozgrywaliśmy mecze co trzy dni. I nie chodzi tylko o aspekt fizyczny, ale i mentalny. Bardzo szybko musieliśmy „zamykać” temat jednego spotkania, by przygotować się odpowiednio do kolejnego. A nie było na to zbyt wiele czasu.
- W pewnym momencie Górnik, Widzew Łódź i GKS Katowice zaczęły uciekać reszcie stawki. Potem jednak każdy z tych zespołów miał słabsze momenty, choć w różnym czasie…
– Nie porównywałbym drogi Górnika do GKS i Widzewa. Finisz naszych rywali był na zdecydowanie niższym poziomie. Nasze ostatnie 10 spotkań to sześć zwycięstw, trzy remisy i zaledwie jedna porażka. Dodatkowo poniesiona w meczu, gdzie wcale nie byliśmy drużyną słabszą. Z Pogonią Siedlce przegraliśmy na własne życzenie. Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że Stal Rzeszów, z którą graliśmy w przedostatniej kolejce, może okazać się „czarnym koniem” baraży. Stal na finiszu świetnie punktowała, ale już nie w starciu z nami. Mnie cieszy paradoksalnie to, że drużyna nie grała „falowo”. Zdarzył się nam regres i był on widoczny, ale potrafiliśmy z niego wyjść.
- Z kryzysu pomogła zmiana taktyki i gra na dwóch napastników?
– Ta zmiana wniosła bardzo dużo. Przychodząc do Górnika nie narzucałem własnego systemu gry. Jesienią zespół występował w ustawieniu 1-4-3-3, który był dostosowany do potencjału drużyny. Później, widząc w jakim kierunku idzie dyspozycja poszczególnych zawodników, dokonałem modyfikacji na system 1-4-4-2. Duży wpływ na to miała forma Bartosza Śpiączki i Przemysława Banaszaka. Grając w takim ustawieniu uratowaliśmy remis przeciwko Resovii na wyjeździe, a potem zagraliśmy tak w drugiej połowie ze Zniczem Pruszków, stawiając wszystko na jedną kartę. Stwarzaliśmy więcej sytuacji, ale gorzej prezentowaliśmy się w obronie. Jak więc widać każdy kij ma dwa końce i o tym trzeba pamiętać. Wchodząc do pierwszej ligi mamy możliwość gry dwoma ustawieniami, a z którego będziemy korzystać częściej, to się okaże.
- Przerwa w rozgrywkach będzie wyjątkowo krótka…
– Piłkarze rozjechali się na urlopy, a ja zostałem jeszcze w Łęcznej i opracowuję plan przygotowań. To też będzie specyficzny czas, którego nie można nazwać okresem przygotowawczym tylko powrotem do mikrocykli treningowych. Meczów sparingowych nie zdążymy zagrać zbyt wielu. W planach były dwa, ale mamy też do rozegrania mecz w ramach Pucharu Polski.
- W zeszłym roku, kiedy przyszedł pan do klubu, nie doszło do rewolucji kadrowej. Czy teraz będzie podobnie?
– Są pozycje, na które musimy poszukać wzmocnień, by zwiększyć potencjał zespołu i rywalizację. W zeszłym sezonie szeroka kadra pomagała nam wychodzić z opresji, bo zmiennicy decydowali o losach meczów. Niestety, Aron Stasiak i Dominik Lewandowski wyjdą z wieku młodzieżowca. W Fortuna I Lidze w wyjściowym składzie musi znaleźć się miejsce dla jednego zawodnika o takim statusie i musimy o tym pamiętać. Czeka nas sporo pracy, ale moim zdaniem w Łęcznej zbudowaliśmy prawdziwą drużynę. Dlatego w dużym stopniu trzon zespołu powinien zostać zachowany.
- Na jakie więc pozycje Górnik potrzebuje latem wzmocnień?
– Chciałbym aby do drużyny dołączyło w najbliższym czasie od trzech do pięciu zawodników. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć w jakim stopniu ten plan uda się zrealizować, bo przeprowadzanie transferów nie jest wcale proste.
- Pracował pan w I lidze i zna jej specyfikę.
– W tym sezonie w pierwszej lidze wystąpią zespoły, które jeszcze niedawno grały na najwyższym szczeblu, a co za tym idzie mają mocno medialne nazwy. Będzie to liga z zespołami mającymi spore budżety. Dlatego musimy się odpowiednio wzmocnić, aby się w niej należycie odnaleźć. Wydaje mi się, że w Fortuna I Lidze będzie zdecydowanie więcej gry w piłkę niż samej walki.