Rozmowa z Łukaszem Tymińskim, pomocnikiem Górnika Łęczna.
- Jak wyglądają wasze przygotowania do nadchodzącego sezonu?
– Jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Brakuje nam zawodników, nie mamy trenera. Niestety, my piłkarze nic na to nie możemy poradzić. Musimy się w tych okolicznościach jakoś odnaleźć, ale nie jest to łatwe.
- A jak oceniasz wasz ostatni sparing z Pogonią Siedlce?
– Obecnie klub testuje dużo zawodników, bo nie mamy zakontraktowanej pełnej jedenastki. Mieliśmy schemat gry, który wypracował, a potem doskonalił trener Franciszek Smuda. Jednak z kadry z poprzedniego sezonu pozostało tylko kilku zawodników. Teraz mamy duże braki pod względem taktyki i organizacji gry. Potrzebny jest nam więc szkoleniowiec, który zacznie budować drużynę praktycznie od nowa. Nam jako zawodnikom ciężko jest ustalać taktykę.
- Zdecydowałeś się zostać w Górniku na kolejny sezon. Czy miałeś oferty z innych zespołów?
– Miałem dwie oferty. Jedna była z Rosji, ale ją odrzuciłem. Natomiast druga dotyczyła również klubu I-ligowego. Uznałem, że jeżeli mam pozostać na tym poziomie rozgrywkowym to bez sensu jest przenosić się w inne miejsce.
- Ale podjąłeś pewne ryzyko, bo sytuacja w Łęcznej jest niepewna...
– Takie jest życie. Inni zawodnicy też mieli oferty z zespołów czy to I czy II-ligowych. I to za lepsze pieniądze. Mimo tego zdecydowali się na pozostanie w Górniku. Jestem tu już dwa lata, a niektórzy moi koledzy są jeszcze dłużej. Związali się z regionem, mają tu swoje mieszkania. Ich dzieci chodzą tutaj do szkoły. I teraz musieliby zabierać rodzinę i przenosić się gdzie indziej. To jest dla nich bardzo ciężka sytuacja. Na pewno jest nam szkoda spadku z ekstraklasy. Nie chciałbym żeby Górnik poszedł na zatracenie. Mam nadzieję, że my piłkarze wraz z zarządem wspólnie wszystko poukładamy.
- Zżyłeś się z tym regionem?
–Tak. W Łęcznej od zawsze w szatni panowała świetna atmosfera. Każdy z zawodników, który odchodził żałował, że musi się z nią pożegnać. Jest nam na pewno żal i przykro, że sprawy się tak potoczyły i w klubie zapanowała taka sytuacja. Jednak zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gdybyśmy i my odeszli to mógł to być koniec klubu.
- Nie kusiła cię ta oferta z Rosji?
– Finansowo na pewno bym skorzystał. Ale ja w życiu nie kieruje się wyłącznie pieniędzmi. Wiem jak wygląda życie w Rosji. Widziałem w jakim miejscu i otoczeniu musiałbym żyć. Mam dziewczynę, która tu pracuje i uznałem, że przeprowadzka za granicę jest bez sensu.
- A zdradzisz o jaki klub chodziło?
– To był FC Tambov, piąty zespół I ligi.