213 dni kibice Górnika Łęczna czekali na wygraną swojej drużyny w rozgrywkach ligowych. Dzięki zwycięstwu 2:1 nad Chrobrym Głogów Grzegorz Bonin i spółka wciąż mają szansę na utrzymanie bo Ruch Chorzów i Stomil Olsztyn w bezpośrednim starciu podzieliły się punktami
Ostatni raz zielono-czarni z wygranej cieszyli się 23 września poprzedniego roku, kiedy jeszcze pod wodzą trenera Tomasza Kafarskiego ograli na swoim stadionie GKS Tychy 1:0. Dlatego w starciu z ekipą z Głogowa łęcznianie nie byli faworytami, ale rozegrali bardzo dobre 90 minut. Dzięki temu sięgnęli po upragnione trzy punkty, choć w końcówce kibice z znów z niepokojem obserwowali wydarzenia na murawie. – W ofensywie mieliśmy bardzo dużo okazji. Szkoda, że nie wszystkie z nich wykorzystaliśmy. Powinniśmy strzelić trzecią, czwartą bramkę i mieć mecz pod kontrolą. Tymczasem rywal trafił w końcówce i było nerwowo – ocenił po końcowym gwizdku Grzegorz Bonin, kapitan Górnika.
A jak smakuje wygrana po tak długiej przerwie? – Bardzo dobrze, ale za kilka dni mamy kolejny, jeszcze ważniejszy mecz. Dalej jesteśmy na dnie tabeli i musimy walczyć o utrzymanie. Na razie zrobiliśmy ku temu pierwszy krok – dodaje doświadczony pomocnik.
Nastroje przed kolejnym spotkaniem tonuje także Marcin Flis, który otworzył wynik meczu z Chrobrym trafiając w samo okienko bramki rywali. – Poprzedni raz trafiłem do siatki jeszcze jako zawodnik GKS Bełchatów. Wygrana bardzo nas cieszy, ale nie możemy się nią za bardzo podniecić. To tylko jedno zwycięstwo, a my potrzebujemy ich jeszcze sporo aby spełnić założony cel – ocenia defensor zielono czarnych.
W sobotę zielono-czarni będą mieli okazję by pójść za ciosem. Do Łęcznej przyjedzie bowiem Olimpia Grudziądz, która we wtorek zdobyła punkt w starciu ze Stalą Mielec i również nie składa broni w walce o zachowanie ligowego bytu.