Sezon 2016/2017 nie zakończył się dla Wisły Puławy happy-endem. W meczu ostatniej kolejki piłkarze Adama Buczka przegrali u siebie z Górnikiem Zabrze 0:1 i kolejne rozgrywki spędzą na boiskach II ligi. A rywale cieszą się z awansu do Lotto Ekstraklasy.
W pierwszych fragmentach gospodarze częściej gościli w polu karnym rywali. Wisła miała kilka stałych fragmentów gry, ale zupełnie nic z nich nie wynikało. Od dziewiątej minuty, to Górnik posyłał piłki w szesnastkę Dumy Powiśla. Po centrze Rafała Kurzawy najpierw Meik Karwot źle uderzał głową, a później Andrzej Witan z problemami przeniósł centrę Kurzawy nad poprzeczką.
Niestety, szybko przyszły też fatalne wieści z Katowic, gdzie Bytovia objęła prowadzenie w siódmej minucie po golu Janusza Surdykowskiego. A to oznaczało, że nawet wygrana nic nie dałaby już puławianom. W 21 minucie nadzieje na utrzymanie Wisły zmalały jeszcze bardziej. Obrońcy gospodarzy zostawili za dużo miejsca rywalom. Najpierw Kurzawa mógł spokojnie przyjąć piłkę na wysokości pola karnego i po chwili wycofać ją do nadbiegającego Igora Angulo. Hiszpan świetnie uderzył bez przyjęcia w okienko i Górnik był o krok od powrotu do Lotto Ekstraklasy.
Piłkarze trenera Buczka niewiele byli w stanie zdziałać w ataku. W 34 minucie z pierwszej piłki ze skrzydła zagrywał Iwan Litwiniuk, ale żaden z jego kolegów nie dopadł do piłki. W 40 minucie Arkadiusz Maksymiuk zagrał górą do Piotra Darmochwała. Ten wszedł między dwóch obrońców, przyjął piłkę na klatę, ale uderzył wysoko nad bramką. To była najgroźniejsza akcja miejscowych do przerwy.
– Brakuje nam agresji. Przegrywamy pojedynki, dajemy się przepychać. Górnik miał jedną okazję i ją od razu wykorzystał. Dzięki temu mógł kontrolować grę i pozwolić nam rozgrywać akcje. My jednak nie mogliśmy się przebić przez zasieki rywala. Musimy powiedzieć sobie w szatni parę ciepłych słów i walczyć, bo nie mamy nic do stracenia – mówił w przerwie na antenie Polsatu Sport Sylwester Patejuk.
I chyba męska rozmowa przyniosła efekty. W 49 minucie sędzia mógł podyktować rzut karny dla gospodarzy, bo Adam Wolniewicz trzymał za szyję Darmochwała i po chwili sprowadził go do parteru. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia. Kilkadziesiąt sekund później Piotr Żemło miał piłkę na głowie dosłownie kilka metrów na wprost bramki Górnika. Uderzył, ale prosto w ręce bramkarza gości. Szkoda, bo GKS Katowice szybko wyrównał stan meczu z Bytovią.
W 63 minucie Darmochwał miał kolejną szansę. Po złym wybiciu obrońców Górnika skrzydłowy Wisły dopadł do piłki, ale nie trafił dobrze w futbolówkę, dzięki czemu golkiper przyjezdnych bez problemów ją złapał przed linią. Kolejne fragmenty, to naprawdę ambitna postawa gospodarzy i długo pachniało golem wyrównującym. Było sporo prób z dystansu, stałych fragmentów, ale piłkarze trenera Brosza się wybronili i po upragnionym końcowym gwizdku mogli wraz ze swoimi kibicami świętować awans.
Wisła Puławy – Górnik Zabrze 0:1 (0:1)
Bramka: Angulo (21).
Wisła: Witan – Hiszpański, Poznański, Żemło, Litwniuk, Głaz (72 Szczotka), Maksymiuk, Darmochwał (80 Pożak), Smektała (86 Sedlewski), Popiołek, Patejuk.
Górnik: Loska – Kopacz, Wolniewicz, Kurzawa, Ledecky (59 Urynowicz), Suarez, Angulo, Acron, Karwot (90 Szeweluchin), Żurkowski, Ambrosiewicz.
Żółte kartki: Hiszpański – Suarez, Żurkowski.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 2564.
Tak Górnik Zabrze świętował awans do ekstraklasy
Zdjęcia: Press Focus / x-news