W poprzednim sezonie Adam Ryczkowski potrzebował tylko 18 meczów, żeby zdobyć siedem goli i zaliczyć dwie asysty. W barwach Motoru dopiero w… 26 oficjalnym występie wypracował bramkę przy okazji spotkania z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. W sobotę (godz. 17) skrzydłowy zagra przeciwko byłym kolegom, bo do Lublina przeniósł się właśnie z Chojniczanki.
„Ryki” do Motoru trafił późno, w zasadzie tuż przed sezonem. Na dodatek z powodu kontuzji nie mógł długo trenować. Do gry wchodził z marszu i nie wyszło to dobrze. Były gracz Legii Warszawa miał tylko przebłyski, ale nie miał żadnych liczb. Na jesieni nie było ani jednego gola, ani asysty.
W trakcie zimowych sparingów był jednak czołową postacią drużyny: strzelał i podawał. Kiedy jednak przyszła liga znowu „zgasł”. W ostatnich tygodniach widać jednak, że w końcu wraca do formy. Miał swój udział przy bramkach z: Olimpią Elbląg i Lechem II Poznań, a w minioną sobotę w końcu zaliczył to ostatnie podanie.
– Na pewno wreszcie odetchnąłem, bo długo musiałem na to czekać. To dla mnie dosyć dziwna sprawa, ale fajnie, że w końcu jest asysta, teraz czekam na bramkę. Chcę robić te liczby, chcę, żeby drużyna wygrywała i na razie to robimy. Najważniejsze, że idziemy w dobrym kierunku. Mamy dobre nastawienie i potrafimy pokonywać rywali 1:0, czy strzelać w końcowych momentach meczu – mówi Adam Ryczkowski.
I dodaje, że mecz w Chojnicach to będzie dla niego wyjątkowa sprawa. – Byłem tam dwa razy, mam sporo dobrych wspomnień. Dla mnie może w tym spotkaniu będzie nie dodatkowa presja, ale trochę inne nastawienie. Nie mam jednak nikomu nic do udowodnienia, bo mogłem zostać w Chojnicach, ale zdecydowałem się na transfer do Motoru i walczę o trzy punkty dla klubu z Lublina – zapewnia zawodnik żółto-biało-niebieskich.
Ryczkowski zdaje sobie też sprawę, że sobotni rywal nie należy do łatwych. – Wiadomo, jak wygląda tabela, Chojniczanka jest przed nami, ale jedziemy tam po trzy punkty. To dobra drużyna, która strzela sporo bramek. Ostatnio zanotowali jednak dwa remisy, a dzięki temu my zbliżyliśmy się do nich na cztery punkty. Na pewno będzie trzeba uważać. Ich organizacja gry, struktura, wszystko jest na wysokim poziomie. My mamy jednak swoją passę i swoje zalety, więc pojedziemy do Chojnic z dobrym nastawieniem – przekonuje Ryczkowski.
Wyjaśnia też, że nadal w drużynie ma kilku kolegów. – Kręgosłup drużyny tak naprawdę został i nadal walczą o pierwszą ligę, ale nie brakuje też nowych zawodników. Dobrze grają w ofensywnie, więc będziemy musieli być bardzo uważni. Jak będzie z boiskiem o tej porze roku? Murawa na pewno nie będzie cudowna, dopiero w okolicach maja jest lepiej, więc warunki nie będą najlepsze, ale będą takie same dla obu stron. Przyjdzie jednak sporo kibiców i na pewno atmosfera będzie gorąca – mówi zawodnik Motoru.
Dla drużyny Marka Saganowskiego to będzie też spotkanie, które da odpowiedź na pytanie: czy lublinianie będą mieli jeszcze szanse na bezpośredni awans do Fortuna I Ligi?
– Zdajemy sobie sprawę, że jak wygramy, to Chojniczanka będzie nas wyprzedzać już tylko o punkt. A jak przegramy sytuacja będzie dużo gorsza. Na pewno to siedzi z tyłu głowy i może otwarcie o tym nie mówimy, ale wiemy, o co gramy. Jak nie będzie korzystnego wyniku to awans może się oddalić. Chcemy jednak wykorzystać szansę i zbliżyć się do czołowej dwójki. Wiadomo jednak, że Stal odjechała już dosyć mocno, ale ciągle możemy dogonić Chojniczankę i chcemy to zrobić w sobotę – zapewnia Ryczkowski.