Arcyważny mecz dla obu drużyn, hit kolejki i… ani jednego gola. Motor zremisował w piątek na wyjeździe z Kotwicą Kołobrzeg 0:0. A to oznacza, że w tym momencie wiemy tyle, że nadal nic nie wiemy. Piłkarze Goncalo Feio chwilowo wskoczyli na piąte miejsce w tabeli, ale reszta ekip z czołówki swoje mecze rozegra w sobotę i niedzielę.
Lepiej piątkowe spotkanie rozpoczęli goście, którzy od razu przenieśli grę na połowę rywali. Już w piątej minucie pojawiła się dobra okazja na gola. Wysoki pressing zakończył się przechwytem i strzałem zza pola karnego Rafała Króla. Kapitan żółto-biało-niebieskich nieznacznie się jednak pomylił.
Później kilka akcji Motoru dobrze się zapowiadało, ale brakowało dokładności przy ostatnich podaniach. W 17 minucie próbkę swoich możliwości dał Josip Soljić. Kapitan gospodarzy zagrał na „ścianę” ze swoim napastnikiem, a następnie uderzył zza pola karnego. Do szczęścia zabrakło niewiele, bo gracz Kotwicy dobrze „dokręcił” piłkę, ale zamiast do siatki ta wylądowała na słupku.
Podopieczni Goncalo Feio długo nie czekali z odpowiedzią. 180 sekund później powinno być 0:1. Filip Wójcik dokładnie dośrodkował na głowę Rafała Króla, a ten uderzył mocno jednak prosto w bramkarza, który zdołał odbić futbolówkę na rzut rożny. W 28 minucie piękne podanie w pole karne posłał Jakub Lis, a Kacper Wełniak huknął z bliska „ile fabryka dała”, ale nie trafił w bramkę.
Ostatni kwadrans to już dużo mniej ciekawych akcji i to z obu stron. Sporo strat, wybijania piłki do przodu i niewielkie zagrożenie bramek. W 42 minucie trochę szczęścia miał Michał Król, który w pojedynkę wyprowadził kontrę. Za daleko wypuścił sobie jednak piłkę i zaatakował ją wślizgiem, wyprostowaną nogą. Problem w tym, że wyraźnie trafił w rywala. Sędzia pokazał zawodnikowi ekipy z Lublina „żółtko”, a pewnie przez głowę przeszło mu, że to mogła być nawet czerwień.
Na sam koniec była oprawa kibiców gospodarzy z racami i chwila przerwy z powodu zadymienia boiska. Po 45 minutach na tablicy wyników były jednak dwa zera.
Druga połowa? Żółto-biało-niebiescy znowu rozpoczęli obiecująco. Tuż po godzinie gry pojawiła się pierwsza, naprawdę dobra okazja. Piotr Ceglarz „ścinał” akcję do środka, ale jego strzał z bliska został zablokowany. Kotwica próbowała odpowiadać przede wszystkim strzałami z dystansu, ale gospodarze w piątkowy wieczór nie mieli zbyt dobrze ustawionych celowników, a po przerwie na pewno spotkanie nie było już tak ciekawe.
Najlepszą sytuację w całym meczu mieli goście. W 78 minucie po centrze z prawego skrzydła jeden z obrońców „Kotwy” odbił piłkę przed siebie. Przejął ją Rafał Król, po chwili „położył” na ziemi jednego obrońcę i mógł zapytać bramkarza, w który róg chce dostać piłkę. Niestety, wybrał najgorszą opcję, bo uderzył z bliska nad poprzeczką.
W końcówce obie drużyny starały się o zwycięskiego gola, chyba bardziej zależało na tym gościom, ale brakowało i sił i pomysłu. W efekcie, zawody zakończyły się bezbramkowym remisem. Trudno w tej chwili wyrokować czy to dobry wynik dla ekipy z Lublina. Okaże się dopiero po tym, jak swoje spotkania zagrają rywale w walce o baraże: KKS Kalisz, Wisła Grupa Azoty Puławy, Znicz Pruszków i Stomil Olsztyn.
Za tydzień lublinianie podejmą Zagłębie II Lubin.
Kotwica Kołobrzeg – Motor Lublin 0:0
Kotwica: Pogorzelec – Kozajda, Witasik, Murawski, Kosakiewicz, Bartoś (85 Rakowski), Kort, Soljić (85 Cywiński), Łysiak, Szarpak (59 Kaczmarek), Bojas (67 Frączczak).
Motor: Budziłek – Wójcik, Szarek, Rudol, Luberecki (87 Rybicki), M. Król (87 Wojtkowski), Gąsior (82 Reiman), Lis, R. Król, Ceglarz (67 Staszak), Wełniak (82 Żebrakowski).
Żółte kartki: Bartoś, Šoljić, Kaczmarek, Kozajda, Cywiński – M. Król, Wełniak, Gąsior.
Sędziował: Damian Kos (Gdańsk). Widzów: 2750.