Co to był za mecz! Motor przegrywał do przerwy z Radunią Stężyca 0:2. W drugiej połowie potrafił jednak wyrównać. Końcówka przebiegała w stylu cios za cios i obie drużyny mogły wygrać. Ostatecznie spotkanie zakończyło się jednak remisem. Punkt we Wrocławiu zdobył też Ruch Chorzów, a to oznacza, że żółto-biało-niebiescy zostali na czwartym miejscu.
Radunia od początku „siadła” na rywali i już po siedmiu minutach trzy interwencje miał na swoim koncie Sebastian Madejski. Najpierw dwa razy piąstkował piłkę, a następnie po stracie przed polem karnym Tomasza Kołbona odbił mocne uderzenie Wojciecha Łuczaka. 180 sekund później bramkarz gospodarzy musiał już sięgnąć do siatki. Nie miał jednak nic do powiedzenia, bo piękną bramkę zdobył Dawid Retlewski.
Maks Cichocki wybił piłkę ze swojej szesnastki, ale wprost do Radosława Stępnia, który od razu zagrał głową w pole karne do Retlewskiego. A ten świetnie złożył się do strzału z woleja. Piłka odbiła się od poprzeczki, a później wylądowała za linią.
Dopiero w 17 minucie coś wydarzyło się pod bramką gości. Po podaniu Damiana Sędzikowskiego w pole karne zablokowany został Kołbon. Motor się jednak obudził i gra coraz częściej toczyła się na połowie Raduni. Niestety, zamiast 1:1 w 24 minucie zrobiło się 0:2. Przyjezdni mieli trochę więcej miejsca w środku boiska. Po szybkim rozegraniu rzutu wolnego Stępień obrócił się z piłką i huknął z około 25 metrów w krótki róg zaskakując Madejskiego.
W 30 minucie niewiele zabrakło, a byłoby nawet 0:3. Dmytro Bashlai trafił z 16 metrów w… swojego kolegę Macieja Orłowskiego, a piłka nieznacznie minęła słupek. W odpowiedzi Maciej Firlej zdecydował się „wjeżdżać” w pole karne i obrońcy zdążyli go dogonić, a następnie wybić piłkę na rzut rożny. I do przerwy zanosiło się na sporą niespodziankę, bo to beniaminek prowadził 2:0.
Od razu po przerwie Marek Saganowski dokonał trzech zmian, ale Motor zamiast strzelić powinien stracić kolejnego gola. Stępień dostał długą piłkę na lewym skrzydle i miał mnóstwo miejsca. Mógł zrobić z piłką wszystko, a na koniec podał ją w ręce Madejskiego.
W 55 minucie świetną okazję na kontaktowe trafienie zmarnował Firlej, który po prostopadłym podaniu Adama Ryczkowskiego znalazł się sam na sam z bramkarzem. Górą w tym pojedynku był jednak golkiper ze Stężycy. Po godzinie gry Firlej wychodził na czystą pozycję, ale Orłowski nie przebierał w środkach i „wyciął” rywala. Sędzia zdecydował się wyrzucić gracza gości z boiska. A to oznaczało, że ostatnie pół godziny żółto-biało-niebiescy zagrają w liczebnej przewadze. Oczywiście, zdominowali przeciwnika i mocno „kotłowało” się pod bramką Kacpra Tułowieckiego.
W 78 minucie gospodarze w końcu dopięli swego. Dostali jednak prezent od przeciwnika. Obrońcy próbowali wybić piłkę z linii, ale Przemysław Szur nabił swojego kolegę Sebastiana Murawskiego i futbolówka wylądowała w siatce. Motor poczuł krew i ruszył do natarcia. Efekt? Jakieś 100 sekund później na 2:2 strzelił Wojciech Błyszko. Po rzucie rożnym stoper najpierw uderzył głową, a po chwili poprawił nogą.
Szur mógł się zrehabilitować w 84 minucie. Madejski odbił strzał Janusza Surdykowskiego, a na ósmym metrze dobijał właśnie Szur jednak w stuprocentowej sytuacji jakimś cudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Końcówka przyniosła mnóstwo emocji. Jedni i drudzy grali o pełną pulę i trwała wymiana ciosów. Mocniejsze wyprowadzali jednak przyjezdni, bo w 88 minucie Motor znowu wrócił z dalekiej podróży. Po akcji Szuprytowskiego dwa razy strzelał Łuczak, a za drugim podejściem z 10 metrów spudłował na pustą bramkę.
W doliczonym czasie gry gorąco zrobiło się pod bramką Tułowieckiego, bo kibice zaczęli rzucać w bramkarza tym, co mieli pod ręką. A golkiper chciał nawet zejść z boiska. Sędzia nie przerwał zawodów i dalej działo się sporo. W drugiej, dodatkowej minucie Błyszko uderzył nad bramką, a w czwartej spudłował Firlej. Na koniec w… 98 minucie Szuprytowski trafił w słupek. I skończyło się remisem, który wydawało się, że da ekipie trenera Saganowskiego trzecie miejsce. Niestety, Ruch na 1:1 strzelił w 90 minucie i utrzymał trzecią lokatę.
Motor Lublin – Radunia Stężyca 2:2 (0:2)
Bramki: Murawski (78 samobójcza), Błyszko (80) – Retlewski (10), Stępień (25).
Motor: Madejski – Michota, Błyszko, Cichocki, Rozmus (46 Moskwik), Sędzikowski (72 Polak), Świeciński, Kołbon (46 Król), Mandricenco (46 Fidziukiewicz), Ryczkowski (67 Ceglarz), Firlej.
Radunia: Tułowiecki – Murawski, Szur, Orłowski, Nowicki (77 Kopania), Bashlai, Witek, Łuczak, Stępień (73 Surdykowski), Kuźniarki, Retlewski (50 Szuprytowski).
Żółte kartki: Cichocki, Mandricenco, Michota – Szur, Baszłaj, Kopania.
Czerwona kartka: Maciej Orłowski (Radunia, 60 min, za faul taktyczny).
Sędziował: Paweł Kukla (Kraków).