Momenty były, ale na lidera PKO BP Ekstraklasy to jednak za mało. Motor robił co mógł jednak w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski musiał uznać wyższość Rakowa Częstochowa. Drużyna Marka Papszuna wygrała na „cichej” Arenie Lublin 3:0.
Na Arenie było cicho, bo zgodnie z zapowiedziami kibice gospodarzy ze względu na wysokie ceny biletów nie prowadzili dopingu. Na trybunach pojawiło się jednak rekordowe w tym sezonie 7644 widzów. A to ciut lepszy wynik niż podczas starcia z Wisłą Kraków, które oglądało 7561 osób.
Goncalo Feio zaskoczył podstawowym składem swojej drużyny, bo zaczął mecz bez Kacpra Wełniaka czy Mikołaja Kosiora. Od pierwszej minuty na boisku pojawili się za to: Michał Król i Jakub Szuta. Raków od razu ruszył do ataku i szybko powinno być 0:1. W siódmej minucie w poprzeczkę huknął Milan Rudnić, a po chwili spudłował jeszcze Sebastian Musiolik. W odpowiedzi atakował Rafał Król, ale bez powodzenia.
W 20 minucie Wójcik zamiast dośrodkowania wpadł w pole karne, ale za daleko wypuścił sobie w piłkę i „wyjechał” poza linię końcową. Po chwili akcję lewym skrzydłem przeprowadził Patryk Kun, a po kiepskim wybiciu obrońcy futbolówkę na 16 metrze miał Fran Tudor jednak uderzył fatalnie, obok bramki.
W 28 minucie „Medaliki” odebrały piłkę pod swoim polem karnym i wyszły z kontrą czterech na trzech. Łukasz Budziłek najpierw obronił strzał Iviego Lopeza, a po chwili dobitkę Vladislava Koczergina.
Za chwilę goście mieli rzut rożny, po którym z narożnika „piątki” w słupek przymierzył Kun. Bramka dla ekipy z Częstochowy wisiała jednak w powietrzu i drużyna Marka Papszuna w końcu dopięła swego. Po akcji prawym skrzydłem najpierw kolejny groźny strzał odbił Budziłek, tym razem w wykonaniu Giannisa Papanikolaou. W odpowiednim miejscu był Sebastian Musiolik, który przepchnął Przemysława Szarka i także głową jednak pokonał bramkarza Motoru. Budziłek odbił jeszcze futbolówkę na słupek, ale ta wylądowała w siatce.
Motor mimo klasy rywala zgodnie z zapowiedziami trenera Feio starał się grać swoje – podaniami, od bramki, nie było żadnego wybijania piłki na aferę. I kilka razy udało się nie tylko wyjść spod pressingu, ale i przenieść akcję w okolice szesnastki przeciwnika. Tak było w 40 minucie, kiedy wypad gospodarzy nieudanym strzałem z dystansu zakończył Piotr Ceglarz. Do przerwy w strzałach było… 18-2 i 6-0 (w celnych). Przyjezdni mieli też 60 procent posiadania piłki, ale chyba wszyscy spodziewali się, że właśnie tak będzie wyglądało to spotkanie.
Na drugą połowę nie wyszedł już Piotr Kusiński, który miał na koncie żółtą kartkę. Piłkarze trenera Papszuna spokojnie rozgrywali piłkę, ale nie ustrzegli się też kilku błędów. Najpierw, w 50 minucie Kacper Trelowski sprokurował rzut rożny, po którym w polu karnym zrobiło się gorąco, ale strzału nie było. Pięć minut później Papanikolaou stracił piłkę przed szesnastką, a Michał Król zdecydował się na uderzenie, ale nie trafił w bramkę.
Zanim minęła godzina gry trener Feio w końcu posłał na boisko Wełniaka, a dodatkowo dokonał drugiej zmiany w środku – Marcel Gąsior zastąpił Wojciecha Reimana. Na lewym skrzydle z dobrej strony pokazał się Sebastian Rudol jednak rzut wolny, to wszystko co udało mu się wywalczyć. A pożytku ze stałego fragmentu gry wielkiego nie było.
W 65 minucie Motor na dłużej gościł pod bramką przeciwnika i wreszcie udało się „zatrudnić” bramkarza rywali. Spróbował Rudol, ale Trelowski bez problemów złapał futbolówkę. Kiedy do wejścia na boisko szykował się Kosior zrobiło się 0:2. Kun w dobrym momencie zagrał w pole karne do Mateusza Wdowiaka, który uniknął spalonego i w sytuacji jeden na jeden zaskoczył Budziłka strzałem w krótki róg.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem niewiele zabrakło, a byłoby 0:3. Najpierw „główkę” Tomasa Petraska zmierzającą pod poprzeczkę odbił Budziłek, a po chwili bramkarz poradził sobie także z dobitką Czecha. A niedługo później golkiper gospodarzy obronił także strzał Rundicia. Świetną okazję miał także Wdowiak. Po prostopadłym podaniu od Marcina Cebuli uderzył jednak prosto w Budziłka.
W 81 minucie z bardzo dobrej strony pokazał się Wełniak. Dobrze zastawił się w szesnastce i chociaż miał dookoła siebie czterech rywali, to odwrócił się do bramki i oddał groźny strzał, a Trelowski odbił piłkę nogą. Po chwili wszystko wróciło do normy, bo Gustav Berggren kopnął idealnie w bramkarza, a dobitka Papanikolaou minęła nieznacznie słupek. Bohater miejscowych niepotrzebnie wychodził z bramki w 87 minucie. Szarek wybił piłkę, w sytuacji nie zorientował się Rudol, a że Budziłka nie było między słupkami, to z ostrego kąta Tudor strzelił do „pustaka” i ustalił rezultat spotkania.
Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:3 (0:1)
Bramki: Musiolik (30), Wdowiak (69), Tudor (87).
Motor: Budziłek – Wójcik, Szarek, Zbiciak, Rudol, Ceglarz (70 Kosior), Kusiński (46 Rybicki), Reiman (59 Gąsior), Rafał Król, Michał Król (78 Lis), Szuta (58 Wełniak).
Raków: Trelowski – Svarnas, Petrasek, Rundić, Tudor, Papanikolaou, Koczergin (79 Cebula), Nowak (60 Wdowiak), Lopez (70, Berggren), Kun, Musiolik (60 Gutkovskis).
Żółte kartki: Kusiński - Gutkovskis, Tudor.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 7644.