Odkąd Goncalo Feio przejął stery w Motorze Lublin nie ma do dyspozycji kilku ważnych zawodników. Niestety, przed meczem z Kotwicą nic się w tym temacie nie zmieni, bo żaden z kontuzjowanych graczy nie wróci w sobotę do gry.
Wiadomo, że do końca rundy na murawie nie pojawi się Maksymilian Cichocki, którzy przeszedł zabieg kolana. Szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich jest jednak dobrej myśli i Maks powinien być do dyspozycji na początek zimowych przygotowań. Wydawało się, że lada moment Motorowi pomoże Kamil Rozmus. Niestety, po dobrych wiadomościach okazało się, że trzeba zrobić krok wstecz.
– Kamil czuje ból, ale w ostatnich dniach pracował z dużym zaangażowaniem. Myślę, że udało się dopracować procedurę, która mu naprawdę pomoże. „Rozi” jest zadowolony z wyników i tego, jak się czuje. A to oznacza, że niebawem powinien nam już pomóc – wyjaśnia Goncalo Feio.
Jeżeli chodzi o Damian Sędzikowskiego, to 21-latek wrócił do treningów. Zawodnik też nie jest jednak jeszcze w pełni sił. – W jego przypadku nie jest tak dobrze, jakbym chciał, jeżeli chodzi o dolegliwości bólowe. Pierwotny plan był taki, żeby w niedzielę normalnie już trenował, a raczej nie będzie to możliwe. Dlatego proces wdrożenia go do gry będzie trwał dłużej niż planowano – dodaje szkoleniowiec Motoru.
Michał Żebrakowski na piątek ma zaplanowane kolejne badania. – Po nich okaże się, w jakim kierunku z jego kontuzją pójdziemy. Jestem jednak dobrej myśli, że podobnie, jak w przypadku Kamila i Damiana jeszcze w tej rundzie wszyscy będą mogli pojawić się na boisku – wyjaśnia trener Feio.