Górnik Łęczna pokonał na wyjeździe ROW Rybnik 2:1. Na kolejną wyjazdową wygraną kibice zielono-czarnych czekali ponad 10 miesięcy. W piątek stała się ona faktem i przynajmniej do sobotniego wieczoru łęcznianie będą zajmować pierwsze miejsce w tabeli
Przed meczem w Rybniku trener Rafał Wójcik pozwolił sobie na odważną deklarację. – Nasze oczekiwania zawsze są takie same – chęć zdobycia trzech punktów – zapewnił opiekun łęcznian. Szkoleniowiec Górnika na mecz z ROW-em dokonał drobnych roszad w składzie. W poprzednim spotkaniu ze Skrą Częstochowa Robert Pisarczuk i Paweł Wojciechowski weszli na murawę z ławki rezerwowych, a ich dwójkowa akcja zapewniła Górnikowi komplet punktów. Dlatego w nagrodę w Rybniku obaj zawodnicy znaleźli się w wyjściowej jedenastce.
Piątkowy mecz toczył się w bardzo trudnych warunkach. Z nieba lał się żar, ale oba zespoły zaczęły spotkanie z dużym animuszem. W 9 minucie po zamieszaniu w polu karnym łęcznian piłka spadła pod nogi Roberta Tkocza, ale ten fatalnie spudłował. Po tej sytuacji goście ostro wzięli się do pracy i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 16 minucie po dobrym prostopadłym podaniu pojedynek z obrońcą z Rybnika wygrał Dawid Dzięgielewski po czym wpadł w pole karne i świetnym technicznym strzałem pokonał Kacpra Rosę. Stracony gol podrażnił zespół ze Śląska. Z dystansu Sergiusza Prusaka próbował zaskoczyć Kamil Spratek, ale bramkarz Górnika w efektowny sposób złapał futbolówkę. Chwilę później mogło być 2:0 dla gości po tym jak z rzutu wolnego uderzał Łukasz Sosnowski jednak Rosa tym razem nie dał się pokonać.
Po zmianie stron goście starali się odrobić straty, ale Górnik kontrolował sytuację na boisku i nie dopuszczał rywali pod własne pole karne. Jednak w 59 minucie po fatalnym błędzie defensorów zielono-czarnych piłkę z najbliższej odległości do siatki wepchnął Marek Krotofil. Odpowiedź Górnika mogła być natychmiastowa. Po dobrej akcji Dzięgielewski podał do Patryka Szysza, ale jego strzał zdołał odbić Rosa. Później niemal stuprocentową okazję ponownie miał Dzięgielewski, ale strzelił zbyt lekko i sygnalizowanie.
Widząc sytuację na murawie trener Wójcik zdecydował się na zmiany. Na boisku pojawił się Mohamed Essam, a chwilę później Kamil Bętkowski. I jak się okazało były to kolejne trafione roszady szkoleniowca z Łęcznej. Egipcjanin walczył o każdy centymetr boiska, a Bętkowski w 75 minucie po ładnym rajdzie oddał strzał sprzed pola karnego i trafił na 2:1. Trzeba jednak przyznać, że zdecydowanie lepiej w tej sytuacji mógł się zachować bramkarz ROW-u. Łęcznianie nie popełnili już do końca spotkania kolejnego rażącego błędu, a sami mogli zdobyć trzecią bramkę. W doliczonym czasie gry na bramkę rybniczan uderzał Adrian Łuszkiewicz, ale ostemplował poprzeczkę.
Wygrana w Rybniku jest pierwszym wyjazdowym zwycięstwem od 18 września 2017 roku. Wtedy występujący wówczas na zapleczu Lotto Ekstraklasy zielono-czarni pokonali Ruch Chorzów na jego terenie również 2:1.
ROW Rybnik – Górnik Łęczna 1:2 (0:1)
Bramki: Krotofil (59)– 16. Dzięgielewski (16), 75. Bętkowski (75).
ROW: Rosa – Bojdys, Jary, Polok (36 Kalisz) – Mazurek, Bukowiec, Zawadzki, Krotofil (65 Janik) – Tkocz, Brychlik, Spratek (79 Jaroszewski).
Górnik: Prusak – Zagórski, Waleńcik, Pajnowski, Pisarczuk, Tymosiak, Łuszkiewicz, Sosnowski (69 Bętkowski), Szysz (81 Korczakowski), Dzięgielewski (72 Chrzanowski), Wojciechowski (61 Essam).
Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary).