Kibice w Łęcznej z niecierpliwością oczekiwali startu tegorocznych rozgrywek. Górnik na inaugurację zmierzył się w Krakowie ze spadkowiczem z Fortuna I Ligi – Garbarnią. Zespół Kamila Kieresia jechał do stolicy Małopolski po zwycięstwo i z tego zadania się wywiązał.
Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna – powiedział przed laty Leszek Miller i od tego czasu jego słowa często są cytowane między innymi w piłkarskim świecie. Górnik Łęczna nowy sezon rozpoczął dobrze, ale ma do rozegrania jeszcze 33 spotkania, a może i więcej
Łęcznianie szybko objęli prowadzenie po golu Pawła Wojciechowskiego, a gdyby więcej zimnej krwi zachował pod bramką rywali Michał Goliński wygrana mogła być bardziej efektowna. – Pierwsze spotkanie w nowym sezonie zawsze wzbudza niepewność. Takie mecze mają to do siebie, że ciężko ocenić skalę i potencjał rywala. Dopiero kolejne mecze pokażą wartość tego zwycięstwa – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Kiereś. – Spodziewaliśmy się trudnego spotkania. Z naszej perspektywy wiedzieliśmy, że Garbarnia w pierwszej fazie gry się cofnie i będzie chciała szukać kontry. Nam zależało, abyśmy jako pierwsi zdobyli bramkę. Łatwo się mówi, ale w konsekwencji udało się to osiągnąć. Cieszy nas udane otwarcie, które motywacje do dalszej pracy. Już myślimy o kolejnym spotkaniu z rezerwami Lecha Poznań – dodał szkoleniowiec „zielono-czarnych”.
Udana inauguracja z pewnością zbuduje morale zespołu, który w sezonie, w którym klub obchodzi 40-lecie istnienia będzie chciał dać swoim kibicom jak najwięcej radości. A jak pokazały wyniki pierwszej kolejki liga w tym roku również może być bardzo nieprzewidywalna. Inny spadkowicz – GKS Katowice, znów rozczarował swoich fanów i przegrał u siebie ze Zniczem Pruszków 1:3. Blisko sensacji było też w Wejherowie, gdzie tamtejszy Gryf na pięć minut przed końcem prowadził z Widzewem Łódź, ale ostatecznie zszedł z boiska jako przegrany. Trener gości po meczu chwalił jednak swój zespół. – Straciliśmy bramkę w kuriozalnych okolicznościach i nie jest łatwo po takim czymś się podnieść i odwrócić losy meczu – mówił trener Marcin Kaczmarek, cytowany przez oficjalny portal klubu z Łodzi. – Chciałbym, żeby Widzew miał taki charakter w każdym meczu i zawsze grał do końca – dodał.
Wyniki pierwszej kolejki pokazują więc, że przed piłkarzami i kibicami długi sezon, w którym emocji i niespodzianek nie powinno zabraknąć. Apetyty na awans ma wiele zespołów, ale tylko dla trzech tegoroczne rozgrywki zakończą się happy endem jakim będzie awans do Fortuna I Ligi.