Piłkarze Motoru nie poszli za ciosem po pierwszej wygranej w sezonie. W sobotę podopieczni Stanisława Szpyrki tylko zremisowali we Wrocławiu z rezerwami Śląska 1:1. Goście długo przegrywali, ale punkt uratował im Ezana Kahsay. A w końcówce, jeżeli ktoś był bliżej wygranej, to zdecydowanie rywale.
Miesiąc temu Śląsk II bardzo dobrze rozpoczął mecz Pucharu Polski z Motorem na Arenie Lublin. Goście dominowali i prowadzili 1:0. Później całkowicie oddali jednak inicjatywę i przegrali 2:4. W sobotę znowu to podopieczni Krzysztofa Wołczka lepiej weszli w mecz i ponownie jako pierwsi wpisali się na listę strzelców.
Nie cegiełkę, a raczej porządną cegłę do bramki na 1:0 dołożył jednak bramkarz żółto-biało-niebieskich Paweł Budzyński. W dziewiątej minucie Michał Szmigiel „złamał” akcję z lewego skrzydła do środka i uderzył z około 16 metrów. Wydawało się, że golkiper gości bez problemów złapie piłkę. Miał ją już na rękach, ale jakimś cudem futbolówka i tak wturlała się do bramki.
W kolejnych minutach ekipa z Lublina mogła doprowadzić do wyrównania. Michał Żebrakowski z kilku metrów huknął w bramkarza, a jakieś 200 sekund później Mariusz Rybicki zagrał w szesnastkę do napastnika, ale jeden z obrońców w ostatniej chwili „wyłuskał” mu piłkę spod nóg.
Zanim minęło pół godziny gry indywidualną akcję przeprowadził Leszek Jagodziński. I zakończył ją niezłym strzałem, ale na posterunku był Oskar Mielcarz. Po chwili niewiele zabrakło, a Żebrakowski znalazłby się sam przed bramkarzem Śląska II. Tym razem wślizgiem sytuację uratował jednak Igor Matsenko. A napastnik Motoru zrewanżował się rywalowi ostrym wślizgiem, za który obejrzał zresztą „żółtko”.
W końcówce goście zostali zepchnięci pod swoją bramkę. Gospodarze mieli sporo stałych fragmentów gry, oddali też kilka strzałów. A Motor? Na pewno miał dużo szczęścia. Jak w 42 minucie. Po kiepskim dośrodkowaniu Bargiela z rzutu rożnego piłka mimo wszystko przeszła wzdłuż bramki i gdyby nie Rafał Król, to pewnie któryś z graczy Śląska II dostawiłby tylko stopę i byłoby już 2:0. Kilkadziesiąt sekund później Bargiel znowu szarżował przed szesnastką i miał dobrą okazję do strzału, ale to uderzenie wziął na siebie Maks Cichocki i po kiepskich 45 minutach ekipa z Lublina przegrywała „tylko” 0:1.
Na drugą połowę trener Stanisław Szpyrka od razu posłał dwóch nowych zawodników: Ezanę Kahsaya i Mikołaja Kosiora. W 50 minucie Piotr Kusiński gonił Szymona Krocza i wydawało się że faulował w szesnastce rywala. O dziwo sędzia przyznał jednak miejscowym tylko rzut rożny.
180 sekund później powinno być 1:1. „Izi” ograł obrońcę i stanął oko w oko z bramkarzem, ale nie zdołał go pokonać. Po kornerze niewiele zabrakło, a z bliska Kusiński wpakowałby futbolówkę do siatki. Śląsk II się jednak bardzo szczęśliwie uratował.
W 62 minucie po kolejnym złym wybiciu Budzyńskiego na wprost bramki Motoru znalazł się Bargiel, ale uderzył zbyt lekko, żeby podwyższyć prowadzenie ekipy z Wrocławia. 180 sekund później po wrzutce z rzutu wolnego powinno być 2:0, ale Jakub Lutostański o centymetry minął się z piłką tuż pod bramką przyjezdnych. Kilka chwil później stratę zaliczył Filip Wójcik, ale miejscowi znowu nie wykorzystali prezentu od rywali, bo ich strzał został zablokowany.
Nie strzelili wrocławianie i zrobiło się 1:1. Kamil Rozmus dośrodkował z lewego skrzydła, źle piłkę przyjął Szmigiel, a przejął ją Kahsay, który idealnie przymierzył do siatki po długim rogu. Końcówka to przewaga gospodarzy i kontry żółto-biało-niebieskich. Bliżej drugiego trafienia byli podopieczni trenera Wołczka, ale wynik nie uległ już zmianie.
Śląsk II Wrocław – Motor Lublin 1:1 (1:0)
Bramki: Szmigiel (9) – Kahsay (69).
Śląsk II: Mielcarz – Lizakowski, Bejger (58 Stawny), Matsenko (82 Caliński), Wypart, Szmigiel, Kurowski (63 Młynarczyk), Lewkot, Bukowski (82 Pisarczuk), Bargiel, Krocz (58 Lutostański).
Motor: Budzyński – Wójcik, Cichocki, Rudol, Rozmus, Sędzikowski (46 Kosior), Kusiński (71 Gąsior), Król (85 Zbiciak), Rybicki, Jagodziński (71 Staszak), Żebrakowski (46 Kahsay).
Żółte kartki: Macenko - Jagodziński, Żebrakowski, Wójcik, Rudol, Kahsay.
Sędziował: Robert Marciniak (Kraków).