Wisła Grupa Azoty Puławy w niedzielę dwa razy prowadziła z Zagłębiem II Lubin, ale ostatecznie zremisowała to spotkanie 3:3, ratując punkt w doliczonym czasie gry. Po meczu trener Michał Piros zapewnił, że jego zespół się nie podda i w najbliższym meczu – już w piątek – będzie chciał wygrać na swoim boisku
– Jest we mnie zbyt dużo negatywnych emocji dlatego nie chcę się wypowiadać na temat tego spotkania – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Michał Piros, trener Wisły, po czym poprosił dziennikarzy o zadawanie pytań.
Pierwsze z nich dotyczyło bramkarza Oskara Mielcarza i jego postawy w bramce w starciu z rezerwami „Miedziowych”. – Dokonujemy analiz, a tydzień temu Oskar zagrał bardzo dobrze przeciwko Raduni Stężyca. Natomiast wcześniej, kiedy nie szło nam w lidze pojawiła się dyskusja na temat ewentualnej zmiany w bramce. Wówczas zdecydowaliśmy się na brak roszad między słupkami. A co wydarzy się za kilka dni? Tego nie wiemy. W piątek gramy z GKS Jastrzębie i o tym kto stanie w bramce zadecyduje najbliższy mikrocykl treningowy i dogłębna analiza niedzielnego spotkania – wyjaśnił trener „Dumy Powiśla”.
Kolejne z pytań dotyczyło tego, czego miało zabraknąć by przeciwko młodej drużynie z Lubina sięgnąć po komplet punktów. – Uratowaliśmy remis w ostatnich sekundach, bo drużyna jest bardzo zdeterminowana, by odwrócić nasze losy w lidze. W pierwszej połowie starcia z Zagłębiem mieliśmy mecz pod kontrolą. Graliśmy wysokim pressingiem i mieliśmy wiele odbiorów z bardzo jakościowym, choć niedoświadczonym przeciwnikiem. Potem tracimy bramkę po rzucie wolnym i rykoszecie więc znów brakuje nam trochę szczęścia. Za dużo goli tracimy jednak po stałych fragmentach gry, bo druga padła po rzucie karnym, którego zdaniem zawodników nie powinno być. Dużo dźwigamy jako zespół, a ja jako trener. Jedno jest pewne – ten zespół walczy i bardzo chce ciężko pracować – zapewnił trener Piros.
W piątek o godzinie 18 Wiślacy zagrają po raz ostatni w tym roku na swoim stadionie, a ich rywalem będzie wspomniane już GKS 1962 Jastrzębie. Co zrobić aby to spotkanie zakończyło się wygraną puławian? – Zapewniam, że wszyscy bardzo ciężko pracujemy – także pod kątem mentalnym. Szukamy różnych bodźców, a ja się nigdy nie poddaje. W poniedziałek od siódmej rano stawiam się w klubie by w piątek nasza drużyna wygrała ostatni mecz w rundzie na naszym stadionie – zakończył szkoleniowiec drugoligowca.