Po udanym meczu derbowym Wisła poszła za ciosem. Puławianie w sobotę pokonali u siebie czołowy zespół ligi – KKS Kalisz 3:1 i przynajmniej na chwilę wskoczyli na drugie miejsce w tabeli.
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli zawody. W kilku meczach tego sezonu świetnie w ofensywie spisywał się duet: Mateusz Klichowicz – Dawid Retlewski. Ten drugi leczy obecnie kontuzję, ale szybko wspólny język znaleźli także Klichowicz i Adrian Paluchowski. Można się o tym było przekonać w szóstej minucie, kiedy pierwszy zagrał w pole karne, a „Paluch” wykończył akcję celnym strzałem do siatki.
W kolejnych fragmentach spotkania zdecydowanie więcej z gry mieli goście. I zasłużenie w 17 minucie doprowadzili do remisu. Po centrze z rzutu rożnego i strzale Michała Boreckiego ręką w swojej szesnastce zagrał Maciej Kona. Mimo protestów sędzia wskazał na „wapno”, a z 11 metrów nie pomylił się Piotr Giel.
180 sekund później, dłużej w okolicach pola karnego gospodarzy przebywali gracze KKS. Nie oddali jednak strzału, a Wisła wyprowadziła szybką kontrę. Klichowicz podprowadził piłkę, ale Krystian Puton został zablokowany i skończyło się tylko na strachu przyjezdnych. W 37 minucie kolejna groźna akcja skrzydłem Klichowicza zakończyła się wyłożeniem futbolówki do Dominiak Banacha, ale ten został zablokowany.
W końcówce pierwszej połowy KKS był blisko drugiego gola. Po strzale Daniela Kamińskiego dobrze spisał się Albert Posiadała i do przerwy było 1:1.
Druga cześć spotkania znowu dużo lepiej rozpoczęła się dla Wisły. Już w 50 minucie po wyrzucie piłki z autu w szesnastce KKS ręką zagrał Wiktor Smoliński, a sędzia podyktował drugiego karnego w tym meczu. Do piłki podszedł Klichowicz i ponownie wyprowadził Dumę Powiśla na prowadzenie. Już w 54 minucie mogło być 2:2. Kamiński posłał świetną piłkę w pole karne do wbiegającego Kamila Koczego. A ten uderzył nad poprzeczką. 180 sekund później gorąco zrobiło się pod drugą bramką. Najpierw rzucał Puton, później ostro piłkę wstrzelił Klichowicz. Gola na 3:1 jednak nie było.
Tuż po godzinie gry znowu blisko wyrównania był Koczy, tym razem piłka wylądowała na górnej siatce. Nie udało się przyjezdnym i niedługo później zrobiło się 3:1. W 70 minucie Paluchowski dostał piłkę w pole karne i oddał ją jeszcze do Banacha, który z kilku metrów pokonał bramkarza rywali.
Kolejne minuty? Ekipa z Kalisza atakowała w poszukiwaniu kontaktowej bramki, a podopieczni Mariusza Pawlaka szukali swoich okazji na zamkniecie meczu w kontrach. Przyjezdnych kilka razy zatrzymał Posiadała. Z kolei puławianie sami zepsuli kilka szybkich ataków, które powinny się skończyć kolejnymi golami.
Wisła Puławy – KKS 1925 Kalisz 3:1 (1:1)
Bramki: Paluchowski (6), Klichowicz (51-z karnego), Banach (69) – Giel (17-z karnego).
Wisła: Posiadała – Gvozdenović, Wiech, Majewski, Cheba, Banach (90 Kołtański), Kona, Skałecki, Puton, Klichowicz (80 Papikjan), Paluchowski (86 Ednilson Furtado).
KKS: Krakowiak – Zawistowski (73 Głaz), Kendzia, Gawlik, Smoliński, Kamiński, Koczy (64 Wysokiński), Łuszkiewicz, Borecki (73 Smajdor), Gordillo (64 Putno), Giel (80 Wilczyński).
Żółte kartki: Paluchowski, Majewski (Wisła).
Sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn).