Wiosna miała być dużo lepsza. W Puławach mimo kilkunastu punktów straty nadal mówiło się o powrocie na zaplecze ekstraklasy. Niestety, już po czterech meczach boisko brutalnie zweryfikowało plany Wisły, która musi się skupić na walce o utrzymanie
W 2018 roku Duma Powiśla zdobyła jeden punkt w czterech występach. To najgorszy wynik w II lidze. Martwi też fakt, że trzy z czterech drużyn, z którymi mierzyli się piłkarze Bohdana Bławackiego to zespoły ze strefy spadkowej. Gryf Wejherowo jest rewelacją rundy rewanżowej, bo w pięciu spotkaniach uzbierał już 13 „oczek”. Reszta przeciwników, czyli: MKS Kluczbork, Błękitni Stargard i Legionovia przy okazji starć z Wisłą mocno poprawiała sobie jednak humory.
Sytuacja w tabeli wygląda dramatycznie. Klub z Puław znajduje się tuż nad strefą spadkową. Ostatni zespół spod kreski – Stal Stalowa Wola jest gorsza tylko o punkcik. Inni też nie zamierzają rezygnować. Nawet zamykająca całą stawkę Legionovia ma tylko cztery „oczka” mniej. Zespół trenera Bławackiego pozostaje jedyną drużyną, która w obecnych rozgrywkach nie wygrała ani razu na wyjeździe. Na swoim stadionie szału też nie ma – tylko pięć zwycięstw w 12 próbach.
Po sobotniej porażce z Błękitnymi trener przepraszał kibiców, ale nie potrafił wyjaśnić bardzo słabego występu swoich zawodników. – Nie wiem co się stało. Po sparingach patrzyliśmy na ligę z optymizmem. Nie wiem, w ilu meczach prowadziłem ten zespół. Może w 70? Na pewno ten był jednak najsłabszy odkąd jestem tutaj trenerem. Nie było na boisku zespołu. Każdy grał, jak chciał i co chciał. Musimy zrobić głęboką analizę i porozmawiać z chłopakami, czego oni w ogóle chcą? Czy grać w drugiej lidze, czy zaliczyć spadek do trzeciej? Potrzebujemy męskiej rozmowy – mówił na konferencji po sobotnim spotkaniu szkoleniowiec Dumy Powiśla.
We wtorek działacze mieli rozmawiać z zawodnikami na temat bieżącej sytuacji. – Nie chcę specjalnie komentować, jakie podejmiemy kroki. To nasza wewnętrzna sprawa. Na pewno nie ma się jednak co spodziewać żadnych rewolucyjnych zmian – zapewnia Grzegorz Nowosadzki, prezes Wisły. – Nie ukrywam, że jesteśmy bardzo zawiedzeni dotychczasowymi wynikami. Mając taki potencjał ludzki nie może być inaczej. Liczyliśmy na coś zupełnie innego. Trzeba zrobić teraz wszystko, żeby sytuacja się odwróciła. I to jak najszybciej – dodaje szef klubu z Puław.
Pierwsza okazja do wyjścia z dołka już w sobotę. Od razu to będzie jednak arcyważny mecz. Arkadiusz Maksymiuk i spółka pojadą do Boguchwały, gdzie swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa Stal Stalowa Wola. Porażka będzie oznaczać kolejne kłopoty. „Stalówka” do tego spotkania podejdzie podobnie, bo też zdobyła do tej pory zaledwie „oczko”. W tym roku zdobyła też ledwie jedną bramkę. Czy komuś w sobotę uda się wyjść z kryzysu?