Efekt nowej miotły w Puławach nadal działa. Wisła w drugim meczu pod wodzą Bohdana Bławackiego wywalczyła drugi komplet punktów. Tym razem pokonała u siebie Radomiaka 1:0. Efekty są widoczne w tabeli, bo Duma Powiśla wskoczyła na 11 miejsce w tabeli i oddaliła się już od strefy spadkowej na pięć „oczek”.
Początek zawodów był wyrównany, a obie ekipy miały swoje szanse. Pierwszą, naprawdę doskonałą okazję zmarnowali jednak gospodarze. W 28 minucie po centrze Jakuba Smektały głową uderzał Robert Hirsz, a piłka minęła słupek dosłownie o centymetry. Później zablokowany został Dawid Pożak, a za chwilę to samo spotkało Hirsza. W 35 minucie odpowiedział najgroźniejszy w ekipie gości Leandro. Jego strzał poszybował jednak tuż nad poprzeczką.
W końcówce to Radomiak był bliżej otwarcia wyniku. Najpierw Peter Mazan „zatrudnił” Sebastiana Madejskiego, a później bramkarz Dumy Powiśla wykazał się dużym refleksem. W 44 minucie zdołał odbić główkę Leandro na poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później Smektała stanął oko w oko z bramkarzem gości i tym razem z dobrej strony pokazał się Hubert Gostomski, który nie dal się zaskoczyć.
Bardzo ciekawa pierwsza połowa zapowiadała kolejne emocje po przerwie. I kibice się nie zawiedli. Aż tylu sytuacji już nie było, ale liczy się końcowy wynik. A ten był korzystny dla ekipy trenera Bławackiego. W 79 minucie serca miejscowych kibiców zabiły mocniej, bo Karol Hodowany strzelił w poprzeczkę. Na szczęście, końcówka należała już do Arkadiusza Maksymiuka i jego kolegów.
Bohaterem został Alen Ploj, który wreszcie wrócił do gry po kontuzji. Napastnik ze Słowenii pojawił się na boisku w 64 minucie, a 20 minut później zdobył zwycięskiego gola dla Wisły. Swoją cegiełkę dorzucił jednak Smektała. To skrzydłowy Dumy Powiśla posłał świetne dośrodkowanie w pole karne Radomiaka, a tam z bliska szansy nie zmarnował Ploj. Do końcowego gwizdka Wisła nie pozwoliła już rywalom na wiele i mogła świętować drugie zwycięstwo z rzędu. Za tydzień o kolejne ligowe punkty puławianie powalczą w Krakowie. Tamtejsza Garbarnia w czterech ostatnich meczach wywalczyła tylko punkt.
ZDANIEM TRENERÓW
Jerzy Cyrak (Radomiak)
– Mecz był dobry. Widać było dynamikę w akcjach obu zespołów. U nas szwankuje skuteczność, bo mieliśmy dwie poprzeczki. Mieliśmy sytuacje, w których należało zdobyć bramki. Nie robimy tego i finał jest taki, że straciliśmy bramkę, a w efekcie wyjeżdżamy z Puław na tarczy. Po przerwie chcieliśmy przede wszystkim uchronić się przed kontrami rywala. Wiedzieliśmy, że Wisła potrafi grać w ten sposób.
Bohdan Bławacki (Wisła Puławy)
– Było widać na boisku dużo walki, a mecz był bardzo agresywny. Graliśmy jednak z zespołem z góry tabeli. W pierwszej połowie mieliśmy kilka ciekawych sytuacji, dlatego w przerwie mówiłem chłopakom, że musimy być cierpliwi i że okazja do zdobycia bramki w końcu się pojawi. Dobra gra naszej obrony pozwoliła nam wygrać ten mecz. To była też walka psychologiczna. Mówiłem mojej drużynie, że to będzie 10 razy cięższe spotkanie od tego z Bełchatowem. Trochę nam brakowało zespołowej gry w środku boiska. Arek Maksymiuk, Niklas Zulciak i Kacper Szymankiewicz muszą grać więcej ze sobą, a nie każdy sam dla siebie. Zrobiliśmy z trenerami dobre zmiany, które też nam pomogły. Do tej pory rezerwowi byli problemem, ale jeden z nich w meczu z Radomiakiem zdobył zwycięskiego gola.
Wisła Puławy – Radomiak Radom 1:0 (0:0)
Bramka: Ploj (84).
Wisła: Madejski – Sedlewski, Poznański, Murawski, Sulkowski, Smektała, Szymankiewicz (55 Popiołek), Maksymiuk, Zulciak (69 Darmochwał), Pożak (90 Brzeski), Hirsz (64 Ploj).
Radomiak: Gostomski – Jakubik, Klabnik, Świdzikowski, Hodowany (90 Winsztal), Jabłoński (78 Stanisławski), Mazan, Wolak (70 Filipowicz), Colina (73 Bemba), Brągiel, Leandro.
Żółte kartki: Maksymiuk, Ploj, Zulciak – Brągiel, Jakubik.
Sędziował: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 1228.