Po świetnym meczu w Chorzowie piłkarze Wisły chcą pójść za ciosem. W sobotę zmierzą się na swoim stadionie z drugim zespołem Śląska Wrocław. Rywale nie wygrali od czterech kolejek i wylądowali tuż nad strefą spadkową. Spotkanie rozpocznie się o godz. 15.
Kilka tygodni temu po wygranej z drużyną z czołówki, czyli Stalą Rzeszów puławianie w trzech kolejnych występach dopisali do swojego konta tylko dwa „oczka”. Tym razem chcą się poprawić.
– Nasze dotychczasowe wyniki pokazują, że z klubami z czołówki, a nawet faworytami do awansu potrafimy grać i wygrywać. Gorzej idzie nam jednak z zespołami z dołu tabeli. Trzeba to zmienić, bo sporo punktów nam uciekło. Uważam, że naprawdę dysponujemy solidną drużyną i stać nas na więcej – wyjaśnia Bartłomiej Bartosiak, który w Chorzowie zagrał dosłownie kilka minut, ale zaliczył prawdziwe wejście smoka, bo ustalił wynik na 2:4 pięknym strzałem z dystansu.
– Cieszę się z tego występu. Wróciłem do gry po miesięcznej przerwie tydzień wcześniej i zagrałem ze Zniczem Pruszków. Przeciwko Ruchowi minut było mniej, ale można powiedzieć, że wejście było konkretne. Nie wiem już, czy to był mój pierwszy, czy drugi kontakt z piłką. Fajnie jednak, że mogłem dorzucić swoją cegiełkę, ale liczy się przede wszystkim zwycięstwo. I to w tak ważnym meczu z niepokonanym do tej pory zespołem – wyjaśnia Bartosiak.
Były zawodnik GKS Bełchatów po zdobyciu bramki charakterystycznym gestem uciszył dodatkowo publiczność i na boisku zrobiło się naprawdę gorąco. – To na pewno nie było potrzebne, ale dałem się ponieść emocjom. Sędzia wprowadził nerwową atmosferę, a dodatkowo z trybun ciągle słyszeliśmy sporo obraźliwych słów. Naprawdę kibice mocno nas wyzywali – mówi zawodnik Dumy Powiśla.
Po wyjątkowym spotkaniu z Ruchem, które z trybun śledziło ponad pięć tysięcy widzów puławianie muszą wrócić do szarej rzeczywistości. Tym razem atmosfera będzie zupełnie inna. A na dodatek najbliższy rywal podopiecznych Mariusza Pawlaka nie może zaliczyć ostatnich tygodni do udanych. Śląsk II w czterech poprzednich meczach wywalczył zaledwie punkt. Co ciekawe, w dwóch poprzednich wrocławianie strzelili pięć goli, ale stracili aż dziewięć bramek (w całym sezonie 24). Gorszą defensywę obecnie ma jedynie Sokół Ostróda, którego bramkarze wyciągali piłki z siatki 29 razy.
– Nie uważam, żeby przeciwnik był słabszy. Po prostu w tej lidze dołek formy od razu oznacza spadek w tabeli, a dwa zwycięstwa pozwalają myśleć o strefie barażowej. Musimy zrobić jednak wszystko, żeby punkty zostały w Puławach. Straciliśmy ich już za dużo na swoim stadionie – przekonuje Bartłomiej Bartosiak.
Duma Powiśla nie ma miłych wspomnień z pierwszego spotkania z drużyną rezerw klubu z ekstraklasy. Na początku obecnych rozgrywek przegrała we Wronkach z porządnie wzmocnionym Lechem II Poznań 1:4. Tym razem jednak pierwsza drużyna Śląska swoje spotkanie również rozegra w sobotę – o godz. 20 zmierzy się w Krakowie z Wisłą. Wydaje się, że w tej sytuacji druga drużyna z Wrocławia nie będzie mogła liczyć na posiłki z ekstraklasy.