W poprzednim sezonie Wisła wygrała w Pruszkowie aż 3:0. Wszyscy w Puławach liczyli na powtórkę tego wyniku, ale srodze się zawiedli. Tym razem to Znicz okazał się lepszy o trzy bramki.
W pierwszych fragmentach spotkania niewiele ciekawego działo się na boisku. Po kilkunastu minutach zaczęła się jednak zarysowywać przewaga gospodarzy. W 12 minucie Marcin Smoliński nalazł się w dobrej sytuacji, ale zamiast gola zarobił dla swojej drużyny tylko rzut rożny. Później ekipa z Pruszkowa wykonywała kilka rzutów rożnych z rzędu, ale żaden ze stałych fragmentów gry nie przyniósł otwarcia wyniku. Najbliżej powodzenia był Piotr Klepczarek. Z jego próbą poradził sobie jednak Sebastian Madejski.
Tuż przed przerwą powinno być 0:1. Tomasz Sedlewski wypatrzył w polu karnym Niklasa Zulciaka, a ten z kilku metrów o mały włos nie wpakował piłki do siatki. W ostatniej chwili na linii interweniowali obrońcy Znicza.
Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli miejscowi. W groźnej sytuacji zablokowany został Smoliński. Po centrze z narożnika boiska strzelał Mateusz Długołęcki, ale nadal było 0:0. Niedługo później podopieczni Dariusza Żurawia w końcu dopięli swego. Paweł Tarnowski dobrze wrzucił w szesnastkę, a z bliska piłkę do siatki wpakował Patryk Kubicki.
Trener Bohdan Bławacki niedługo później ściągnął jednego ze stoperów – Piotra Żemłę, a na boisko posłał usposobionego znacznie bardziej ofensywnie Jakuba Smektałę. Niestety, chociaż gra przeniosła się na połowę zespołu z Pruszkowa, to niewiele z tego wynikało.
Dopiero w samej końcówce obie ekipy mogły się pokusić o bramki. Najpierw minimalnie pomylił się Smoliński. W odpowiedzi z dystansu niecelnie uderzał Zulciak. Sędzia do regulaminowych 90 minut dorzucił jeszcze pięć. Lepiej dodatkowy czas gry wykorzystali jednak gospodarze. Najpierw rezerwowy, 18-letni Mateusz Kinast dopadł do piłki odbitej przez Madejskiego i celnym strzałem z bliska upewnił się, że wszystkie punkty zostaną w Pruszkowie. Na koniec bramkarz Wisły sprokurował jeszcze rzut karny. Niby po chwili się zrehabilitował, bo obronił strzał Tarnowskiego. Problem jednak w tym, że pierwszy do dobitki dopadł Mateusz Stryjewski i ustalił wynik na 3:0.
Już we wtorek, 1 maja puławianie zmierzą się z ostatnią w tabeli Gwardią Koszalin. Początek zawodów o godz. 16.
ZDANIEM TRENERÓW
Bohdan Bławacki (Wisła Puławy)
– Jeszcze przed meczem na odprawie mówiłem chłopakom, że osiągniemy dobry wynik, jeżeli wszyscy będą pracowali jednakowo, na 100 procent. Niestety, w Pruszkowie tylko połowa zespołu pracowała na dobrym poziomie. A pozostali? Ponownie okazało się, że nazwiska nie grają. Nie chcę wymieniać, kto zawiódł, ale piłkarze, którzy grali na boiskach ekstraklasy, czy I ligi nie mogą popełniać tak prostych błędów. To jest II liga, tu trzeba walczyć. Nie wiem, jaka będzie decyzja prezesa. Mamy jeszcze siedem kolejek. Teraz mecz w Koszalinie. Postaramy się to wszystko poskładać do kupy. Niedobrze to wyglądało w Pruszkowie. Czy się jednak przegrywa 0:1, czy 0:3, to nie ma większego znaczenia, bo i tak nie zdobywa się punktów. Może gdyby w pierwszej połowie Niklas Zulciak strzelił dla nas gola wszystko potoczyłoby się inaczej? Wydaje się, że Znicz chciał bardziej wygrać to spotkanie niż Wisła. Przepraszam naszych kibiców.
Dariusz Żuraw (Znicz Pruszków)
– Nie będę ukrywał, że to był dla nas mecz ciężki gatunkowo. Wiedzieliśmy, że trzy punkty dadzą nam spokój i będziemy mogli w kolejnych tygodniach pracować bez nerwów. Uważam, że stworzyliśmy sobie więcej sytuacji i wygraliśmy zasłużenie. Cieszę się, że kolejni młodzi zawodnicy wchodzą do gry i pokazują się z dobrej strony. Drugi raz z rzędu mogliśmy zagrać kadrowo i taktycznie, jak pracowaliśmy w okresie przygotowawczym. Wcześniej z powodu urazów i kartek nie było to możliwe. Gratulacje dla chłopaków, zostawili na boisku kawał zdrowia i zasłużyli na te punkty.
Znicz Pruszków – Wisła Puławy 3:0 (0:0)
Bramka: Kubicki (55), Kinast (90+1), Stryjewski (90+4).
Znicz: Kalinowski – Tarnowski, Rybak, Klepczarek, Wasielewski, Długołęcki, Małachowski, Machalski (67 Faliszewski), Smoliński (87 Kinast), Kubicki (76 Stryjewski), Czarnowski.
Wisła: Madejski – Sedlewski, Poznański, Żemło (59 Smektała), Pielach, Litwiniuk, Kobiałka (52 Ploj), Patejuk (68 Zmorzyński), Zulciak, Popiołek, Hirsz.
Żółte kartki: Klepczarek, Małachowski, Kubicki – Popiołek, Poznański, Żemło, Sedlewski, Pielach.
Czerwona kartka: Pielach (Wisła, 80 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Marcin Bielawski (Katowice).