ROZMOWA Z Adrianem Olszewskim, bramkarzem Motoru Lublin
W środę byłeś bohaterem meczu w Świdniku, ale w sobotę przy golu dla Soły Oświęcim nie mogłeś już nic poradzić...
– Ciężko było. Troszeczkę zabrakło koncentracji przy tej bramce. Chyba byliśmy rozluźnieni faktem, że kontrolowaliśmy sytuację na boisku niemal przez całe spotkanie. Wiadomo, że w takich meczach trzeba być skoncentrowanym cały czas, bo ta jedna szansa dla rywali przyjdzie. No i niestety w końcu przyszła i skończyła się golem. Na nasze nieszczęście.
Tym bardziej szkoda, że w takich meczach kluczem jest szybki gol. A wy strzeliliście w pierwszej minucie...
– To prawda. Szczerze powiedziawszy myślałem, że po pierwszej bramce pójdzie już z górki. Wiadomo, ze w takich spotkaniach najważniejsza jest pokora i koncentracja. No i szczęście. A tego ostatniego chyba nam zabrakło. Mieliśmy dużo sytuacji, dużo akcji oskrzydlających i brakowało wykończenia. Gdyby padła ta druga bramka, to pewnie byśmy to wygrali. Stało się jednak inaczej i dla-tego mamy tylko jeden punkt, a nie trzy.
Po trzech meczach można chyba powiedzieć, że najlepszy był ten pierwszy przeciwko Orlętom?
– Oczywiście, że tak. Z gry byliśmy najbardziej zadowoleni zwłaszcza po tym pierwszym meczu. Niestety, tam też brakło szczęścia i ostatecznie nie wygraliśmy. Wiadomo jednak, że lepiej wygrać, nawet po brzydkiej grze, niż remisować i zagrać dobre zawody. Wiadomo, że chciałoby się wygrywać wszystkie spotkania, bez względu na to, czy grało się ładnie, czy brzydko. Zawsze najważniejsze są trzy punkty. Miejmy jednak nadzieje, że piękna gra i zwycięstwo przyjdą już w najbliższym spotkaniu.
Szykuje się już jakaś męska rozmowa w szatni po trzecim meczu?
– Raczej tak, bo jesteśmy trochę zdenerwowani tym remisem z Sołą. Spodziewaliśmy się czegoś zupełnie innego. Punkty nam uciekają, a wiadomo, że każdy może się na koniec sezonu okazać bezcenny. A w takiej sytuacji trzeba pogadać w szatni i wszystko wyjaśnić.
Jak to się w ogóle stało, że wylądowałeś w Lublinie? Nie było propozycji z wyższych lig?
– Może i były, ale uznałem, że Motor to bardzo rozwojowy klub. Dobrze wiem, że wszyscy chcą, żeby w Lublinie był mocny zespół. Druga sprawa to jednak także osoba trenera Arkadiusza Onyszki, który już mnie prowadził we wcześniejszych latach. Z jednej strony wiem, że to bardzo dobry fachowiec, z drugiej, że Lublin to fajne miasto pod względem piłki. Wszyscy liczą na awans i dlatego długo się nie wahałem wybierając, gdzie będę grał.
Twój były klub KSZO może powalczyć o czołowe lokaty?
– Owszem, trzon drużyny odszedł, ale zostali zmiennicy, którzy uważam wcale tak bardzo nie odstawali od tych podstawowych zawodników. Wiem, że są bardzo ambitnym zespołem. Grają bardziej skoncentrowani na defensywie, ale na pewno będą groźni. A czy będą jednym z kandydatów do awansu? Życzę im tego, jak najbardziej.