Szósta kolejka, a Avia po raz piąty zagra z rywalem z województwa lubelskiego. Tym razem żółto-niebiescy zmierzą się w gościach z Chełmianką (niedziela, godz. 15)
Obie drużyny po środowej serii gier odczuwały spory niedosyt. Świdniczanie przegrali z Orlętami Spomlek 1:2. Owszem, popełnili proste błędy, ale mieli też trochę pretensji do sędziego. W 43 minucie gola na 1:1 zdobył Wojciech Białek. Arbiter dopatrzył się jednak pozycji spalonej. – Analizowaliśmy tę sytuację i tam spalonego na pewno nie było. Szkoda, bo zdobylibyśmy bramkę do szatni. Wiadomo, że nie zrzucamy winy na sędziów, bo sami też jesteśmy sobie winni. Nie zagraliśmy jednak w Radzyniu złego meczu i wcale nie byliśmy gorsi od gospodarzy – wyjaśnia Łukasz Mierzejewski, opiekun Avii.
Jego drużyna przegrywała 0:2, ale w końcówce Białek wykorzystał rzut karny. Goście rzucili się do ataku w poszukiwaniu wyrównującego trafienia, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Teraz trzeba będzie zagrać w Chełmie. – Wiemy, że mamy przed sobą mecz z solidną drużyną. Oglądaliśmy ich występy. Poziom w tej lidze jest bardzo wyrównany i decydujące są szczegóły. My dobrze radzimy sobie przed własną publicznością, a gorzej idzie nam na wyjazdach. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji i że nasz dorobek nie może cieszyć nikogo. W niedzielę postaramy się go poprawić – dodaje popularny „Mierzej”.
A skoro o Chełmiance mowa, to podopieczni Artura Bożyka po środowej serii gier mogą mieć podobne odczucia, jak ich niedzielni rywale. W starciu z Siarką Tarnobrzeg biało-zieloni naprawdę pokazali się z dobrej strony. Tuż po przerwie strzelili na 1:1. Niestety, po chwili z boiska wyleciał Przemysław Kwiatkowski, a w końcówce także Norbert Myszka. I w osłabieniu goście nie byli w stanie sprostać faworyzowanemu przeciwnikowi. Efekt? Porażka 1:4.
– W wielu fragmentach nie było źle. Potrafiliśmy zachować naszą tożsamość. Niestety, pojawiły się także te gorsze fragmenty i nad tym cały czas musimy pracować. W niedzielę na pewno czeka nas kolejne trudne spotkanie, szkoda, że znowu w okrojonym składzie. Wszystko wskazuje na to, że wypadnie nam Kamil Kocoł i zostanie nam tylko 13 zawodników z pola. Transfery? Nie sądzę, żeby udało się jeszcze kogoś pozyskać – wyjaśnia trener Bożyk, który znowu będzie mógł zasiąść na ławce swojego zespołu. Ostatnie dwa mecze pauzował ze względu na czerwoną kartkę z Puław.