Sporo goli i emocji w Radzyniu Podlaskim. Niestety, tamtejsze Orlęta pożegnały się z Fortuna Pucharem Polski już w pierwszej rundzie. Lepsza od biało-zielonych okazała się Lechia Zielona Góra, która wygrała 3:2. Co ciekawe, to gospodarze dwa razy byli na prowadzeniu
Pierwsze fragmenty meczu to wysoki pressing gości i ich częstsze posiadanie piłki. Lechia miała też dwa stałe fragmenty gry, po których „zakotłowało” się pod bramką Maksymiliana Ciołka.
W obu przypadkach Orlęta się jednak wybroniły. I powoli podopieczni Mikołaja Raczyńskiego przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Od razu przyszły też efekty, bo w 24 minucie po dośrodkowaniu z lewego skrzydła głową na 1:0 strzelił Przemysław Koszel.
Później z dystansu próbowali: Pavel Chaliadka i Patryk Szymala, ale tym razem na posterunku był golkiper zespołu z Zielonej Góry. W 36 minucie delikatnie w pole karne zagrał Michał Łokietek, a niepotrzebnie z bramki wychodził Ciołek. Z prezentu skorzystał Artur Małecki, który doprowadził do wyrównania.
Gospodarze szybko jednak odpowiedzieli. Po stracie w środku boiska akcja przeniosła się pod bramkę Lechii, gdzie zrobił się porządny „kocioł”. W końcu piłka spadła pod nogi Arkadiusza Maja, który z siedmiu metrów posłał ją do siatki. Biało-zieloni mogli pójść za ciosem, bo po chwili futbolówka przeszła wzdłuż pola karnego, ale żaden z zawodników nie przeciął tego podania. Zamiast 3:1 zrobiło się jednak 2:2. W ostatnich sekundach pierwszej odsłony Bartek Koneczny wyłożył piłkę do Mateusza Surożyńskiego, a ten tuż przed przerwą zdołał doprowadzić do wyrównania.
Po przerwie obie drużyny miały swoje sytuacje. Po raz trzeci na prowadzenie mogli wyjść miejscowi, ale nieznacznie spudłował Maj. Później dwa razy próbował Mariusz Kaczmarczyk jednak bez powodzenia. W 64 minucie wydawało się, że będzie groźnie pod bramką Lechii, a tymczasem przyjezdni szybko odzyskali piłkę i po wrzutce w pole karne z bliska głową na 2:3 strzelił Jędrzej Król. Po tym golu drużyna rywali złapała wiatr w żagle i Ciołek uratował swój zespół od szybkiej starty czwartej bramki.
Końcówka to jednak ataki ekipy z Radzynia Podlaskiego. W 73 minucie kibice widzieli już nawet piłkę w siatce. Karol Rycaj lobował bramkarza i do pełni szczęścia zabrakło centymetrów, bo przeciwnika uratowała poprzeczka. Niedługo później Pavel Chaliadka zagrał w pole karne do Dennisa Cartelli, ale Włoch huknął nad bramką.
Piłkarze trenera Raczyńskiego naciskali i naciskali, było kilka stałych fragmentów gry, dośrodkowań, ale bez efektu bramkowego i Orlęta musiały pożegnać się z rozgrywkami Fortuna Pucharu Polski. A w niedzielę wrócą do walki o ligowe punkty. Tym razem zmierzą się u siebie z Wisłą Sandomierz (godz. 16).
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Lechia Zielona Góra 2:3 (2:2)
Bramki: Koszel (24), Maj (42) – Małecki (36), Surożyński (45), Król (64)
Orlęta: Ciołek – Chaliadka, Chyła, Myszka, Szymala, Skrzyński (70 Ćwik), Kamiński, Koszel (86 Bożym), Rycaj, Filipowicz (70 Cartella), Maj.
Lechia: Fabisiak – Król (90 Maćkowiak), Łokietek, Ostrowski, Babij, Kaczmarczyk, Łoboda, Żukowski (78 Athenstadt), Małecki, Surożyński, Konieczny (85 Wieczorek).
Żółte kartki: Kamiński, Myszka – Łoboda, Żukowski, Wieczorek.
Sędziował: Mariusz Myszka (Stalowa Wola).