Rozmowa z Łukaszem Giereszem, trenerem Świdniczanki Świdnik
- Sezon 2022/2023 można chyba oceniać przynajmniej na piątkę? W lidze zanotowaliście: 23 zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki…
– Wszystko przebiegało tak, jak chcieliśmy. Patrząc przez pryzmat wyniku, jaki osiągnęliśmy jestem bardzo zadowolony, bo rozegraliśmy sezon na własnych zasadach. Praca, którą wykonaliśmy była widoczna w naszej grze i z tego mam największą satysfakcję.
- Jest jakiś jeden mecz, który można uznać za najlepszy? Może ten w Pucharze Polski z Avią?
– Ciężko wyróżnić tylko jeden, bo każdy miał swoją historię. Od początku byliśmy faworytem do awansu i ta rola na pewno niejednokrotnie motywowała naszych przeciwników. Dzięki temu spotkania stały na niezłym poziomie. Derby w pucharze na pewno były bardzo emocjonalne. Zdobyliśmy bramkę w ostatniej minucie, ale nie chcę wyróżniać ani jednego meczu, bo każdy był takim o dużej wadze, do każdego się przygotowywaliśmy tak samo. A każda wygrana była cenna i doprowadziła nas tam, gdzie jesteśmy.
- Właśnie, jak to było z tą rolą faworyta? Przed rokiem Świdniczanka, zwłaszcza na początku sezonu chyba nie udźwignęła presji. Teraz było inaczej…
– Kompletując kadrę wiedzieliśmy, jak to wszystko będzie wyglądało. Przed rokiem podjęliśmy mnóstwo trudnych decyzji. Z perspektywy czasu były one dobre, chociaż na pewno nie wszystkim się podobały. Udało się jednak skompletować na tyle mocny zespół, że przeszliśmy przez rozgrywki bez większych wpadek i kryzysów. Awans zapewniliśmy sobie też wcześniej, bo już po drugim meczu z Tomasovią udało się zrealizować nasz cel.
- Czego można się spodziewać po występach w III lidze?
– Co można powiedzieć, Świdniczanka na tym poziomie będzie kopciuszkiem wśród wielu uznanych marek. To będzie jednak kopciuszek, który zna swoją wartość i ma swoje zasady, jeżeli chodzi o boisko. Na pewno to będzie duże wyzwanie, środowisko na pewno będzie inne, dużo cięższe, a rywale, to już w większości piłkarze ograni na tym poziomie, albo i często wyższym. Mimo wszystko podchodzimy do nowych rozgrywek z optymizmem, ale i szacunkiem do rywali.
- Pojawia się sporo plotek odnośnie Świdniczanki i bardziej znanych nazwisk. Jakich transferów można się spodziewać w lecie?
– Świdniczanka przede wszystkim jest stabilnym projektem. Czekamy jednak na razie na dopięcie budżetu. Prowadzimy rozmowy z zawodnikami, ale najpierw rozmawiamy z naszymi chłopakami. Plotek jest dużo, bo sam słyszę mnóstwo. Tak to jednak wygląda co okienko. My na pewno zbudujemy drużynę opartą o budżet, żeby nie stracić marki i nie doprowadzić do sytuacji znanej z innych klubów, w której żyje się ponad stan. U nas czegoś takiego nie będzie. Chcemy zatrzymać piłkarzy, którzy stanowili nasz trzon, ale pojawiają się też zapytania z wyższych lig, dlatego trzeba jeszcze chwilę poczekać. Teraz Świdniczanka nie jest już priorytetem.
- Jaki będzie cel drużyny po awansie? Spokojnie utrzymanie czy może jednak coś więcej?
– Ciężko wyrokować, jak będzie. Na pewno chcemy działać w myśl przyjętych zasad i naszej pracy. Szkielet zespołu budujemy w oparciu o doświadczonych zawodników, ale jesteśmy otwarci na młodzież z regionu. Nie zastanawiamy się nad dzisiaj, ale myślimy o jutrze, a konkretny cel jeszcze sobie ustalimy. Na razie jest na to za wcześnie.
- Nie musicie się chyba martwić o młodzieżowców, co jest problemem w wielu klubach. Ma pan jednak do dyspozycji: Kamila Sikorę, Klaudiusza Sypenia i kilku innych graczy…
– Dokładnie, ale to konsekwencja naszych działań. Przygotowywaliśmy młodzieżowców pod występy w wyższych ligach. Chcemy jednak, żeby młodzieży było, jak najwięcej. Działamy w oparciu o odpowiedni balans między doświadczeniem, a młodzieżą. W zespole musi być ktoś, od kogo można się uczyć, ale do tego pracować chętnie i z entuzjazmem.
- Wiek młodzieżowca skończył jednak Arek Bednarczyk. Czy zostanie u was?
– Ma za sobą bardzo dobrą rundę i chcemy, żeby został. Ja widzę go w drużynie. Naprawdę zasłużył na miejsce w naszym składzie i sprawdzenie się w trzeciej lidze.
- Długo na boisku nie pojawiał się Klaudiusz Sypeń…
– Ze względu na problemy zdrowotne, ale na szczęście wszystko jest już dobrze. Klaudek jest z nami i na pewno będzie już do mojej dyspozycji.
- A co będzie z Dawidem Wójcikiem?
– Niestety, w końcówce sezonu Dawid złapał kontuzję, ale na szczęście uraz nie jest tak groźny, jak się obawialiśmy. Teraz przechodzi rehabilitację, a my na pewno musimy porozmawiać zarówno z Dawidem, jak i Avią. Dlatego jego sytuację można uznać za niewyjaśnioną.
- Do pełni szczęścia zabrakło jedynie zwycięstwa w Pucharze Polski ze Startem Krasnystaw?
– Patrząc na całokształt sezon byłby wtedy idealny. Zrobiliśmy wszystko, żeby taki był. Ciężko mieć jednak pretensje. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby ten puchar zdobyć. Pojawiły się jednak dwa błędy i puchar został w Krasnymstawie. Nie robimy jednak z tego tragedii. Jedna porażka nie ma wpływu na to, jak oceniamy poprzednie rozgrywki. Zabrakło nam czegoś w tamtym meczu, ale nie dramatyzujemy. Celem od początku był awans, więc swoje zrobiliśmy, a sezon był bardzo dobry.
- A z czego będzie pan zadowolony, jeżeli chodzi o transfery w tym okienku?
– Nie szalejemy, trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo rynek dopiero się otworzył, a my mamy swoje ograniczenia. Jeżeli utrzymamy zespół, to będę zadowolony. Ruchy, które wykonamy na pewno będą przemyślane.