Rozmowa z Michałem Paluchem, zawodnikiem Motor Lublin
- Można chyba powiedzieć, że wykorzystałeś szansę. Zagrałeś od pierwszej minuty i zdobyłeś zwycięskiego gola w derbach z Avią...
– Cały okres przygotowawczy trenowałem po to, żeby grać. Ostatnio wszedłem na boisku z ławki i udało się zaliczyć asystę. Przeciwko Avii zagrałem od początku i wreszcie strzeliłem bramkę. Wystarczyło dostawić nogę i posłać piłkę do pustej bramki, więc nie było większego problemu. Bardzo fajnie z piłką zabrał się też Konrad Nowak, mi pozostawało dopełnić tylko formalności. Szkoda, że nie miałem więcej sytuacji. To mnie troszkę martwi, ale najważniejsze, że wygraliśmy, mamy kolejne trzy punkty i cały czas jesteśmy w grze o awans.
- Dobrze rozpoczęliście rundę wiosenną – od dwóch zwycięstw w derbach...
– Ja cieszę się z tego, że tym razem fajnie weszliśmy w mecz. Przed tygodniem zaczęliśmy nerwowo i początek nie był najlepszy w naszym wykonaniu. W starciu z Avią od razu mieliśmy kilka sytuacji. Kamil Pajnowski moim zdaniem był faulowany w polu karnym. Zamiast jedenastki dostał jednak żółtą kartkę. Zresztą sędzia sam powiedział później, że chyba powinien być dla nas rzut karny. W innej sytuacji Kamil mógł mi dograć, ale oddał strzał, szkoda, że nie wpadło. Gdybyśmy wykorzystali jeszcze jedną szansę, to skończyłoby się lepszym wynikiem, a tak do końca były niepotrzebne nerwy. Wydaje mi się, że z przebiegu całego spotkania to my byliśmy lepsi.
- W drugiej połowie coraz groźniej robiło się jednak w waszym polu karnym...
– Może nie mieliśmy zbyt wielu 100 procentowych sytuacji, ale kilka razy mogliśmy się zachować lepiej pod bramką przeciwnika i pokusić o tego drugiego gola. Dzięki temu mecz by się uspokoił. Avia wiadomo, że chciała powalczyć. To były derby, a rywalom zależało na tym, żeby zdobyć jakieś punkty. Na szczęście im się nie udało.
- Zmniejszyliście stratę do Hutnika Kraków, który przegrał swoje sobotnie spotkanie, ale nowym liderem zostało Podhale Nowy Targ, do którego tracicie cztery punkty...
– Szczerze mówiąc nie patrzymy na to co robią rywale. Musimy skupiać się na tym, żeby wygrywać swoje spotkania, jeżeli chcemy wywalczyć awans. Liga jest specyficzna i są różne boiska, na których nie wiadomo, czego się spodziewać. Niech przeciwnicy tracą punkty, a my chcemy robimy swoje i nadal wygrywać.
- W następnym tygodniu czeka was wyjazd do Oświęcimia...
– Znamy to boisko i wiemy czego się spodziewać. Wszyscy pamiętają też, jaki ostatnio był tam wynik (Motor przegrał z Sołą aż 0:6 – red). Dlatego teraz będzie po co tam pojechać i pokazać, że tym razem to my zasługujemy na trzy punkty.