Kto odwiedził w środę Arenę Lublin nie powinien żałować. Motor męczył się z Czarnymi Połaniec, ale piłkarze z Lublina znowu pokazali charakter. Jeszcze w 61 minucie przegrywali 1:2. Ostatecznie wygrali jednak 4:2. A to oznacza, że zrównali się punktami z Wisłą Puławy i Hutnikiem Kraków, czyli swoim kolejnym rywalem
Od pierwszego gwizdka zanosiło się na kolejny, nerwowy wieczór. Owszem, żółto-biało-niebiescy mieli przewagę, stworzyli sobie kilka sytuacji, ale nie pierwszy raz brakowało wykończenia. W 25 minucie wynik mógł otworzyć Michał Gałecki. Dostał dobre podanie od Konrada Nowaka tuż przed polem karnym, dobrze odwrócił się z piłką, ale miał już na plecach obrońcę i ostatecznie uderzył obok słupka. 120 sekund później walkę w powietrzu wygrał Michał Paluch i groźnie strzelał głową. Ponownie jednak niecelnie.
W 33 minucie kiepskie zachowanie defensywy z Lublina wykorzystał Damian Skiba. Znalazł się sam przed Andrzejem Sobieszczykiem i zaskoczył bramkarza gospodarzy strzałem w krótki róg. Drużyna Mariusza Sawy starała się szybko wyrównać, ale długo biła głową w mur.
Dopiero w 46 minucie do wykonania rzutu wolnego szykował się Tomasz Brzyski. Pozycja raczej wskazywała, że „Brzytwa” będzie dośrodkowywał. Zdecydował się jednak na strzał i to jaki strzał. Posłał bombę na bramkę, a golkiper Czarnych zdołał odbić piłkę jednak do siatki.
Po przerwie kibice od razu mogli złapać się za głowy. Wznowienie gry i od razu goście wychodzili z akcją trzech na dwóch. Fatalnie zepsuli dośrodkowanie i skończyło się tylko na strachu miejscowych. Z każdą kolejną minutą zespół trenera Sawy przejmował inicjatywę.
Pierwsze minuty drugiej połowy mogły się podobać. Tempo było szybkie, akcje przenosiły się z jednego pola karnego pod drugie. Kiedy wydawało się, że bramka dla Motoru wisi w powietrzu zrobiło się 1:2. Marcin Michota przegrał pojedynek jeden na jeden ze Skibą. Sędzia uznał, że ten pierwszy nieprzepisowo zatrzymał rywala i wskazał na „wapno”. Andrzej Sobieszczyk obronił strzał Kamila Hula, ale ten dopadł do piłki i z bliska zdobył gola.
Bramka podziała na ekipę z Lublina, jak czerwona płachta na byka. Gospodarze ruszyli do natarcia i szybko wyrównali za sprawą Konrada Nowaka. Kolejne minuty to oblężenie bramki gości, ale bez efektu bramkowego. Brzyskiego pewnie mogła już rozboleć noga, bo co chwilę posyłał centry z rzutów rożnych w szesnastkę Czarnych. Ciągle czegoś jednak brakowało.
Wreszcie w 81 minucie podawał Nowak, a w sytuacji sam na sam Szymon Rak idealnie przymierzył do siatki między nogami bramkarza. W 86 minucie kibice obejrzeli jeszcze wisienkę na torcie. Najpierw z bliska gola powinien zdobyć Piotr Darmochwał. Jego główkę obronił jednak Jakub Borusiński. To nie był jednak koniec akcji. Piłka spadła pod nogi Brzyskiego, a ten odpalił „petardę” z 30 metrów i to w samo okienko.
Przed Motorem krótki odpoczynek i już w sobotę mecz z Hutnikiem w Krakowie (godz. 16).
Motor Lublin – Czarni Połaniec 4:2 (1:1)
Bramki: Brzyski (45+1, 86), Nowak (65), Rak (81) – Skiba (33), Hul (62).
Motor: Sobieszczyk – Michota, Cichocki, Ranko, Brzyski, Pożak (46 D. Kamiński), Gałecki, Sz. Kamiński (89 Buczek), Bonin (62 Darmochwał), Paluch (70 Rak), Nowak (87 Słotwiński).
Czarni: Borusiński – Załucki (56 Wątróbski), Witek, Janiec (87 Sobczyk), Hul, Bawor, Zięba, Tetlak, Krępa (76 Ryguła), Miazga (84 Stypa), Skiba.
Żółte kartki: Brzyski, Ranko – Bawor, Janiec.
Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce).
Widzów: 2161.