Długa przerwa w grze zrobiła swoje, ale Motor i tak wysoko pokonał JKS Jarosław (4:1). W niedzielę trzeba będzie pójść za ciosem w wyjazdowym meczu ze Spartakusem Daleszyce (godz. 16)
W środę trener Marcin Sasal miał duży ból głowy, jeżeli chodzi o wybór dwóch środkowych obrońców. Artur Gieraga był pewniakiem do gry, ale za kartki pauzowali Radosław Kursa i Julien Tadrowski. Na dodatek sprawy rodzinne miały uniemożliwić występ Kamilowi Cholerzyńskiemu. Ten ostatni mimo trudnej sytuacji rodzinnej zdecydował się jednak pomóc drużynie. Na szczęście, w niedzielnym spotkaniu ze Spartakusem problem zniknie, bo Kursa i Tadrowski znowu będą do dyspozycji.
Mecz długo był wyrównany, a po żółto-biało-niebieskich było widać, że poprzedni raz o punkty walczyli 11 dni wcześniej. – Czuliśmy się ostatnio, jak w ekstraklasie. Nie ze względu na warunki do treningu. Ekstraklasa miała przerwę na reprezentację, a my na Al Bano (koncert, który odbył się w minioną sobotę na Arenie Lublin – red). Gra nie do końca nam się kleiła i była taka nijaka. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Mamy jednak dobrych zmienników. A wejście Konrada Nowaka praktycznie zamknęło spotkanie. Wszyscy zasługują na pochwały – wyjaśnia trener Sasal.
Nowak pojawił się na boisku w 67 minucie, a po chwili miał już na koncie dwa gole. Mógł zresztą spokojnie skompletować hat-tricka. – Nie pamiętam, żebym w tak krótkim odstępie czasu strzelił dwie bramki. Do hat-tricka jednak jeszcze dojdziemy. Cieszę się przede wszystkim z tego, że mogłem pomóc drużynie. Mamy przed sobą sporo spotkań, ale jesteśmy na to gotowi – mówi Konrad Nowak.
Honor gości na Arenie Lublin uratował... Kamil Stachyra, czyli były zawodnik Motoru. – Podchodziłem do tego meczu, jak do każdego innego. Cieszę się, że nawiązaliśmy walkę w pierwszej połowie. W drugiej zdecydowanie za łatwo traciliśmy bramki. Po trzecim golu już całkowicie uszło z nas powietrze. Trzeba też przyznać, że zabrakło nam sił. To akurat wynika z faktu, że zmontowaliśmy drużynę w ostatniej chwili, nie mieliśmy też okresu przygotowawczego. Powoli chcemy jednak iść do przodu – oceniał Kamil Stachyra, zawodnik JKS.
TERAZ SPARTAKUS
Kolejnym rywalem ekipy z Lublina będzie w niedzielę Spartakus Daleszyce. W poprzednim sezonie Motor wygrał tam 2:1, a zwycięską bramkę w 90 minucie z rzutu karnego zdobył Artur Gieraga. Gospodarze w tym sezonie nie zachwycają. Po siedmiu kolejkach maja na koncie pięć punktów. Potrafili zremisować na wyjazdach z Podhalem Nowy Targ, czy Avią, ale i przegrać u siebie z Orlętami Radzyń Podlaski 0:3. – Przeżyliśmy ostatnio ciężki okres, ale mamy go już za sobą. Do Daleszyc pojedziemy po kolejne zwycięstwo, bo musimy dalej zbierać punkty – zapewnia trener Sasal.