Ciekawie zapowiada się sobotni wieczór na Arenie Lublin. Motor podejmuje jednego z rywali w walce o awans – Resovię. Spotkanie rozpocznie się o godz. 17.30
W niższych ligach piłkarska wiosna z powodu pogody mocno się opóźniła. Drużyna Marcina Sasala jako jedna z nielicznych ma za sobą mecz ligowy z Podhalem Nowy Targ. Fajerwerków nie było, ale udało się zgarnąć trzy punkty po wygranej 2:0. Teraz po tygodniu przerwy trzeba zagrać z Resovią, czyli jednym z zespołów, który w pierwszej rundzie pokonał żółto-biało-niebieskich (2:1).
W sobotę kibice obejrzą pierwszy odcinek rywalizacji Lublina z Rzeszowem. Drugi już za tydzień, bo w kolejną sobotę na Arenę przyjedzie Stal. Gospodarze zdają sobie sprawę, że to mogą być bardzo ważne spotkania w kontekście walki o pierwsze miejsce.
– Na razie koncentrujemy się na pierwszym przeciwniku, ale wiadomo, że gdyby udało się zdobyć sześć punktów, to możemy wytyczyć sobie drogę do awansu – mówi Marcin Burkhardt. Popularny „Bury” w starciu z Podhalem wytrwał na boisku tylko 45 minut i z powodu lekkiej kontuzji nie wyszedł na drugą połowę. – Wszystko jest już w porządku, trenowałem na sto procent i jestem gotowy na sobotę. Tak, jak my wszyscy. Jesteśmy skoncentrowani i bojowo nastawieni, chcemy pokonać Resovię – dodaje kapitan ekipy z Lublina.
Na ławce gospodarzy znowu nie będzie mógł usiąść trener Sasal, którego zastąpi jego asystent Piotr Zasada. Pierwszy szkoleniowiec jeszcze dwa mecze będzie oglądał z trybun. To efekt kary za mecz ostatniej kolejki rundy wiosennej z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Nie będzie jednego z trenerów, ale do dyspozycji są wszyscy zawodnicy. Normalnie w tym tygodniu ćwiczył także Konrad Nowak, którego zabrakło na inaugurację. A to na pewno zwiększy siłę ognia gospodarzy.
Resovia w tym roku nie miała jeszcze okazji powalczyć o punkty. Czy to oznacza, że przewaga jest po stronie żółto-biało-niebieskich? – Trudno powiedzieć. Z jednej strony my mamy za sobą pierwsze spotkanie, ale rywale mogą wyjść na dużym głodzie gry i gryźć trawę od pierwszej do ostatniej minuty. Mecz jest meczowi nierówny, dlatego wszystko zweryfikuje boisko – wyjaśnia Burkhardt. Dodaje też, że po Podhalu „Motorowcy” mocno pracowali, żeby poprawić swoją grę. – Nowy Targ nieco nas zaskoczył. Wiadomo, że pierwszy mecz to dodatkowa presja. Nie wszystko wyglądało tak, jak chcieliśmy. Mamy jednak nadzieję, że w sobotę obraz gry będzie zupełnie inny. Przygotowaliśmy różne warianty, ale o tym nie będę opowiadał, bo to ma być nasza broń – śmieje się „Bury”.