Po fatalnym, poprzednim weekendzie nasze drużyny ruszają w Polskę, żeby szybko się zrehabilitować. U siebie zagra jedynie Świdniczanka, która podejmie Unię Tarnów (sobota, godz. 15).
Drużyna Łukasza Gieresza po średnim początku rozgrywek złapała „gaz”. Wygrała trzy mecze z rzędu i wydawało się, że zmierza po czwarty triumf.
Prowadziła już z Orlętami Spomlek 2:0, ale niespodziewanie, w przeciągu 20 minut straciła trzy gole i wszystkie punkty, bo przegrała 2:3. W minioną sobotę dostała za to lanie w Ostrowcu Świętokrzyskim – aż 0:4. „Świdnia” od 47 minuty musiała jednak grać w liczebnym osłabieniu, po czerwonej kartce Jakuba Szymali.
W sobotę rywalem beniaminka będą „Jaskółki” z Tarnowa, które mimo letniej rewolucji w składzie, radzą sobie zaskakująco dobrze. Unia ma na koncie 15 punktów, czyli „oczko” więcej od świdniczan. Dużo lepiej radzi sobie jednak na swoim boisku, gdzie zanotowała: trzy zwycięstwa i dwa remisy.
Już w piątek (godz. 15), po domowym laniu spróbuje się podnieść Chełmianka. Drużyna Grzegorza Bonina przegrała u siebie z Wiślanami Jaśkowice aż 1:6. Tym razem wcale nie będzie łatwiej, bo biało-zieloni wybierają się do Krakowa na mecz z tamtejszą Garbarnią. Spadkowicz z II ligi też ostatnio jest w dołku. W pięciu poprzednich występach wygrał tylko raz. Wydawało się, że we wtorek musi dopisać do swojego konta pełną pulę. Po 19 minutach zaległego starcia z Wiślanami, Garbarnia prowadziła 2:0. W doliczonym czasie straciła jednak zwycięstwo i musiała się zadowolić „oczkiem”.
– Nie mam pretensji do zespołu o zaangażowanie czy o cechy wolicjonalne, ale o taką pazerność, zwłaszcza w trzeciej strefie. Nic za darmo nie ma, wszystko trzeba wywalczyć. To na pewno nie był nasz dzień. Sześć przyjętych bramek, to praktycznie miazga, nawet mimo że z boiska tak źle to nie wyglądało. Trzeba to wziąć na klatę. Przydarzyły się błędy indywidualne, ale były też piękne bramki przeciwnika. Zawsze trzeba grać na sto procent, zarówno w ataku, jak i obronie. Dopiero wtedy można marzyć dobrym wyniku – wyjaśniał po klęsce z Wiślanami Grzegorz Bonin.
A beniaminek z Jaśkowic sprawdzi się w sobotę na tle Avii (godz. 14). Żółto-niebiescy dali ostatnio plamę u siebie, bo przegrali z ostatnimi w tabeli Karpatami Krosno. Teraz czeka ich znacznie trudniejsza przeprawa. Drużyna Łukasza Skrzyńskiego potrafi grać ofensywnie i świetnie radzi sobie z piłką przy nodze. Ostatni raz przegrała ponad miesiąc temu – 2 września. W pięciu kolejnych meczach zanotowała: trzy wygrane i dwa remisy. – Nie ma co ukrywać, że jesteśmy bardzo rozczarowani po ostatnim meczu. Musimy dać z siebie więcej, na pewno więcej zaryzykować, a do tego pokazać więcej charakteru i lepszej reakcji po stracie piłki – mówi Łukasz Mierzejewski.
Ostatnia z naszych ekip – Podlasie spróbuje przedłużyć passę zwycięstw do trzech, na boisku w Ożarowie (sobota, godz. 15). Tam swoje mecze rozgrywa Star Starachowice. Beniaminek do tej pory u siebie wywalczył 13 punktów w sześciu spotkaniach. Przegrał tylko raz, bardzo pechowo, w samej końcówce z Avią 1:2.