TRZY PYTANIA DO Radosława Kursy, piłkarza Motoru Lublin
- Jak się czujesz? Kiedy będziesz mógł znowu pojawić się na boisku?
– Rehabilitacja idzie całkiem nieźle. Czuję się lepiej, a według lekarzy jesteśmy jakieś trzy tygodnie do przodu. To dobry znak i po cichu liczę, że będę mógł pomóc drużynie już w środowym, pucharowym spotkaniu z Lublinianką. Wiadomo jednak, że nie będę robił nic na siłę. Wszystko wskazuje na to, że kolejny sezon będzie dla nas bardzo ważny i dlatego chciałbym być w pełni zdrowy i do dyspozycji trenerów.
- Oglądając mecze z trybun jest więcej nerwów?
– Ciężko jest w ten sposób obserwować kolegów. Staram się jednak jeździć na wyjazdy i odwiedzać szatnię. Jestem też na treningach. To mi bardzo pomaga przetrwać, jak dla mnie bardzo ciężki okres. Szkoda, że kontuzja przytrafiła się w takim momencie i że wyłączyła mnie z gry na dłuższy okres. Akurat wróciłem do domu i nie mogę pomóc chłopakom. Wierzę jednak, że wkrótce będę mógł wrócić do zajęć i gry.
- Jak oceniasz szanse Motoru na awans?
– Koledzy robią wszystko, co mogą, żeby awansować. Niestety, nie wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas. Mimo świetnej formy i serii zwycięstw Garbarnia Kraków też robi swoje i nie gubi zbyt wielu punktów. Nasz remis w Ostrowcu też nie był taki najgorszy, bo powoduje, że KSZO też jest jeszcze w grze i to może być dla nich impuls, żeby w najbliższej kolejce powalczyć z Garbarnią. Dlatego zobaczymy, jak potoczą się te ostatnie spotkania.