FOT. TOMASOVIA.TOMASZOW.INFO
Pierwszy mecz w tym roku i od razu trener Jacek Paszkiewicz stracił trzech ważnych piłkarzy. Najbardziej będzie brakować bramkarza Łukasza Bartoszyka. Kapitan Tomasovii od dłuższego czasu zmagał się z urazem kolana. Nie grał w zimowych sparingach, nie uczestniczył też w treningach z drużyną. Mimo to tuż przed wznowieniem ligi wydawało się, że po solidnym odpoczynku będzie w stanie grać w tej rundzie. Niestety na boisku w meczu z Motorem nie wytrwał za długo. Szybko zgłosił kontuzję kolana i opuścił murawę. Zastąpił go Michał Goral, ale delikatnie mówiąc nie miał najlepszego dnia, bo „zawalił” niebiesko-białym dwie bramki.
W ekspresowym tempie działacze Tomasovii rozpoczęli poszukiwania nowego golkipera. W środę na zajęciach zameldowało się dwóch zawodników. Wszystko wskazuje na to, że jeden z nich zostanie potwierdzony do gry jeszcze przed sobotnim spotkaniem z Karpatami Krosno. Nowy piłkarz na tej pozycji będzie potrzebny, bo Bartoszyk wypadnie na dłuższy czas. – Łukasz przejdzie artroskopię kolana, a to oznacza, że będziemy musieli sobie radzić bez niego. To dla nas wielka strata, dlatego chcemy jeszcze kogoś pozyskać. Wiadomo, że nie będzie to łatwe w tym momencie sezonu – mówi trener Jacek Paszkiewicz.
Nieco lepiej wygląda sytuacja dwóch innych, kontuzjowanych graczy. Marcin Żurawski czeka na dokładniejsze badania, a Norbert Raczkiewicz ma szansę wrócić na boisko w sobotę. – Występ Marcina przeciwko Karpatom na pewno jest wykluczony. Wierzę jednak, że jego uraz nie okaże się aż tak poważny. Norbert być może będzie mógł zagrać. Z Motorem chciał pojawić się na murawie, ale postanowiliśmy, że lepiej nie ryzykować. Runda jest długa i lepiej było spokojnie poczekać parę dni dłużej niż ryzykować coś poważniejszego – tłumaczy szkoleniowiec zespołu z Tomaszowa Lubelskiego.
Niebiesko-biali po meczu z Karpatami rozegrają dwa spotkania z cyklu o sześć punktów. Najpierw na wyjeździe z Chełmianką, a następnie także w gościach z Izolatorem Boguchwała. Obie drużyny znajdują się w tabeli za Tomasovią i marząc o utrzymaniu nie można sobie pozwolić na kolejne porażki. W Lublinie chociaż Tomasz Kłos i jego koledzy przegrali 1:3, to pokazali, że stać ich na dobrą grę. – Rywal zasłużenie sięgnął po trzy punkty, ale jest kilka pozytywów, które możemy wyciągnąć z tego spotkania. Cieszy, że chłopaki nie odpuszczali do końca. Strzelony gol na Arenie też powinien dodać nam trochę pewności siebie – przekonuje trener Paszkiewicz.