Wydarzeniem weekendu w grupie czwartej będą derby Świdnika. Patrząc na tabelę i formę z ostatnich tygodni, jako zdecydowanego faworyta trzeba wskazać Avię. Świdniczanka w poprzednim sezonie potrafiła jednak wygrać na stadionie przy ul. Sportowej 3:1. Dlatego w sobotę również zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie. A jego start zaplanowano na godz. 13.
Avia wyraźnie zmniejszyła stratę do czołówki. Nadal zajmuje dopiero dziewiąte miejsce, ale do drugiego Podhala Nowy Targ traci tylko pięć „oczek”. Na jaki mecz w sobotę nastawiają się gospodarze?
– Przygotowujemy się, jak do każdego spotkania. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to będzie prawdziwy mecz walki. Graliśmy przecież w tamtym sezonie ze sobą w lidze i chociaż wtedy byłem drugim trenerem, to doskonale pamiętam tamte spotkania. Jak bardzo Świdniczanka była zdeterminowana, żeby wygrać z Avią. Aktualnie bardzo dobrze funkcjonujemy jako zespół i jeżeli podtrzymamy zaangażowanie i dyscyplinę z ostatnich meczów to mam nadzieję sprawimy radość naszym kibicom, którzy na pewno czekają na to derbowe zwycięstwo. Nastawiamy się jednak na ciężką przeprawę – zapowiada Wojciech Szacoń, trener żółto-niebieskich.
A jak ocenia lokalnego rywala? – Byłem na trzech ostatnich domowych meczach Świdniczanki i myślę, że dosyć dobrze wiem, jak funkcjonują. Jednym z głównych atutów tego zespołu jest faza przejścia z bronienia do atakowania. Posiadający celne dalekie wznowienie Paweł Socha i dobrze rozumiejący się duet Paluch-Zuber to atut Świdniczanki, na który uczulam swoich zawodników. Bardzo ważna będzie zatem asekuracja naszego ataku. Z drugiej strony, to są jednak derby, a w takich spotkaniach bardzo ważne są przede wszystkim cechy wolicjonalne. Przeciwnik ma w składzie charakternych zawodników i chociaż można chyba powiedzieć, że chwilowo są w dołku, to na pewno dadzą z siebie 100 procent – przekonuje opiekun Avii.
Dodaje również, że po krótkiej pauzie do jego drużyny wróci Adrian Paluchowski. – Trenuje z nami na sto procent i będzie gotowy na sobotę – mówi trener Szacoń.
„Świdnia” ma zdecydowanie mniej punktów od rywala (11 przy 24 Avii), mniej strzelonych goli (13 – 31), zdecydowanie więcej straconych bramek (29-18), a w ostatnich pięciu występach uzbierała tylko cztery punkty przy 10 żółto-niebieskich. Cyferki nie mają jednak znaczenia, bo jak to się w piłce mówi, derby rządzą się swoimi prawami. Najlepiej świadczą o tym wyniki z poprzednich rozgrywek. Podopieczni Łukasza Gieresza wywalczyli w tych spotkaniach cztery „oczka” (3:1 i 1:1)
– Nie ma co ukrywać, że patrząc na formę obu zespołów, to nasz przeciwnik jest na fali i naprawdę wygląda ostatnio nieźle. To są jednak derby, a my przygotujemy się do nich w najlepszy możliwy sposób. Zrobimy wszystko, żeby powalczyć o niespodziankę. A w naszej sytuacji każdy punkt można będzie za takową uznać – wyjaśnia Łukasz Gieresz.
Jego podopieczni przegrali trzy kolejne spotkania, a w czterech ostatnich występach tylko raz wpisali się na listę strzelców. Zachowanie zimnej krwi pod bramką rywali, to był też problem podczas niedzielnego starcia ze Starem Starachowice. – Wykreowaliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby coś strzelić. Niestety, bezwzględnie zawiodła nas skuteczność – przyznaje opiekun „Świdni”. W jego zespole zabraknie kontuzjowanych: Michała Koźlika i Marcela Myszki. Obaj w tym roku już nie zagrają.