(fot. X-NEWS/PRESS FOCUS)
To będzie bardzo emocjonujący tydzień dla kibiców piłki nożnej. W sobotę w finale Ligi Mistrzów w Madrycie Liverpool zagra z Tottenhamem. A niejako przedsmakiem tego wydarzenia będzie decydujący o triumfie mecz w Lidze Europy. Na stadionie w Baku zmierzą się dzisiaj dwa zespoły z Londynu – Arsenal i Chelsea
Tegoroczny sezon w europejskich pucharach bezsprzecznie należy do drużyn z Wysp Brytyjskich. Zespoły z Anglii dotarły do finałów zarówno Ligi Mistrzów jak i Ligi Europy. Już w środę o 21 na stadionie w azerskim Baku naprzeciw siebie wybiegną dwa zespoły z tego samego miasta. O triumf Chelsea dowodzona przez Maurizo Sarriego zmierzy się z Arsenalem, który prowadzi „specjalista” od zwycięstw w Lidze Europy – Unai Emery. Hiszpański szkoleniowiec wygrał bowiem te rozgrywki już trzykrotnie, będąc opiekunem Sevilli. Zespół z Andaluzji wygrywał zresztą trzy razy z rzędu – w sezonach 2013/14, 2014/15, 2015/16. Teraz po raz pierwszy w karierze Emery będzie chciał wznieść puchar z zespołem spoza swojej ojczyzny.
Środowy finał będzie też wyjątkowy dla bramkarza „Kanonierów” Petra Cecha i pomocnika „The Blues” Edena Hazarda. Czeski goalkeeper przez wiele lat bronił bowiem barw Chelsea i zdobywał trofea, w tym to najważniejsze – Ligę Mistrzów. Z kolei dla Hazarda mecz z Arsenalem może być pożegnaniem z klubem. Od dawna mówi się bowiem o tym, że Belg od przyszłego sezonu będzie piłkarzem Realu Madryt. Wygrana w Lidze Europy byłaby więc dla niego pięknym pożegnaniem z Chelsea.
Niestety, przed finałowym starciem piłka nożna przegrała z polityką. Finał odbędzie się w Baku i już wiadomo, że nie wystąpi w nim Henrik Mchitarjan. Ormianin zrezygnował z udziału w nim z obawy o swoje bezpieczeństwo. Powodem jest napięta sytuacja polityczna między jego ojczyzną a Azerbejdżanem, związana ze etniczno-terytorialnym sporem o Górny Karabach. Mimo że azerskie władze zapewniały, że zadbają o bezpieczeństwo Mchitarjana, piłkarz po konsultacjach z rodziną podjął decyzję, że w Baku się nie pojawi.
Wobec zaistniałej sytuacji jego koledzy z Arsenalu chcieli przygotować okazjonalne koszulki solidaryzujące się z Ormianinem i wyjść w nich na rozgrzewkę. Jednak UEFA nie zgodziła się na to i zagroziła poważnymi konsekwencjami tłumacząc, że zasady jasno określają, jakie stroje zawodnicy mogą założyć na rozgrzewkę i żadne manifestacje nie są dozwolone.
Środowy finał poprowadzi doświadczony 45-letni Włoch Gianluca Rocchi. Mecz rozpocznie się o godzinie 21 i będzie go można obejrzeć na antenie TVP Sport i Polsatu Sport Premium 1.