Ciekawy mecz na Wieniawie. Lewart dwa razy odpowiadał na gole Lublinianki, ale kiedy gospodarze trzeci raz wyszli na prowadzenie, to drużyna Grzegorza Białka nie była już w stanie wyrównać. I ostatecznie Michał Paluch i spółka wygrali 3:2.
Drużyna z Lubartowa, żeby przedłużyć swoje szanse na awans do grupy mistrzowskiej musiała wygrać w Lublinie. Nie można przyjezdnym odmówić zaangażowania i niezłego występu. Wiadomo już jednak, że w najbliższych tygodniach czeka ich walka o utrzymanie.
Goście kiepsko zaczęli spotkanie na Wieniawie. Już w piątej minucie Wiktor Makowski wykorzystał dośrodkowanie Evandro Gomesa i głową otworzył wynik. Problem w tym, że podopieczni Roberta Chmury za długo się nie cieszyli. Nie minął jeszcze kwadrans, a Krystian Żelisko także po strzale głową doprowadził do remisu.
Wymiana ciosów trwała jednak w najlepsze, bo w 19 minucie już było 2:1. Makowski zagrał do Mateusza Miśkiewicza na wolne pole, a ten w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem był faulowany. Sędzia poczekał jednak do końca akcji i słusznie, bo do futbolówki dopadł Paluch i bez problemów umieścił ją w siatce. Lewart nie zamierzał się poddawać i w 28 minucie znowu wyrównał. Już Bartłomiej Koneczny powinien posłać piłkę do siatki, ale jego uderzenie odbił Adrian Wójcicki. W odpowiednim miejscu znalazł się jednak Aleks Aftyka i ostatecznie to on strzelił na 2:2.
To wcale nie był koniec emocji. W końcówce rzut rożny dla gospodarzy dał im trzeciego gola. Z narożnika boiska centrował Tomasz Brzyski, a pierwszy strzał Gomesa Damian Podleśny zdołał obronić. Nic nie poradził jednak na dobitkę Palucha i do przerwy ekipa z Wieniawy jednak prowadziła.
Druga połowa? Po kwadransie Adrian Pikul wpakował piłkę do siatki, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i kolejnego remisu jednak nie było. Przyjezdni nie rezygnowali i w końcówce zdominowali rywali. Brakowało „setek”, ale na pewno kilka razy w polu karnym Wójcickiego porządnie się „zakotłowało”, po krótkim rogu uderzał też Koneczny. Punkty zostały jednak w Lublinie.
– Z naszej perspektywy wydawało się, że gol Adriana był prawidłowy. Ciężko było tam o spalonego, ale trzeba obejrzeć całą sytuację, żeby mieć pewność. No cóż, przegraliśmy, ale wstydu na pewno nie było. Powalczyliśmy z mocną Lublinianką, a przecież graliśmy też mecz w środę i kilku chłopaków nam wypadło ze składu. Pokazaliśmy się z dobrej strony i uważam, że remis nie krzywdziłby żadnej ze stron. Mimo porażki nasza postawa to jednak dobry prognostyk przed grą w grupie spadkowej – ocenia Grzegorz Białek, trener Lewartu.
Lublinianka Lublin – Lewart Lubartów 3:2 (3:2)
Bramki: Makowski (5), Paluch (19, 36) – Żelisko (14), Aftyka (28).
Lublinianka: Wójcicki – Zhmuida, Futa, Ptaszyński, Niegowski, Brzyski, Chodziutko (77 Banachiewicz), Gomes, Miśkiewicz (69 Fularski), Makowski (90+1 Malec), Paluch (90+3 Wójtowicz).
Lewart: Podleśny – Michałów, Niewęgłowski, Jemioł, Urban (55 Gębal, 90+1 Bednarczyk), Koneczny, Lato (46 Tomasiak), Pikul, Żuk (82 Kamiński), Aftyka, Żelisko.
Żółte kartki: Futa, Zhmuida, Brzyski, Banchiewicz, Paluch, Wójtowicz – Żuk, Podleśny.
Sędziował: Mateusz Kwiatek (Biała Podlaska).