Chyba nie spodziewali się tego nawet najwięksi optymiści. Wiele wskazuje na to, że Bug Hanna jednak uratuje się przed spadkiem do klasy okręgowej. A trzeba pamiętać, że beniaminek kończył 2022 rok jako najgorszy czwartoligowiec, z dorobkiem zaledwie… czterech punktów.
W zimie w drużynie zaszło wiele zmian, a nowy zespół zbudował Łukasz Jankowski. I jak przyznaje, niewiele osób mimo ambitnych planów wierzyło, że Bug w ogóle będzie miał szansę na uratowanie ligowego bytu.
– Zakładaliśmy różne scenariusze, ale chyba tylko ja i prezes tak naprawdę wierzyliśmy, że to może się udać – śmieje się Łukasz Jankowski. – Nikt przy zdrowych zmysłach na nas nie stawiał. Wielkiej wiary u chłopaków pewnie na początku też nie było. Trudno się jednak dziwić, bo mieliśmy po jesieni zaledwie cztery punkty. Trudno w takiej sytuacji marzyć o utrzymaniu – dodaje szkoleniowiec.
W trzech ostatnich kolejkach rundy zasadniczej udało się odrobinę poprawić sytuacje i dorzucić trzy „oczka” po wygranej z Opolaninem Opole Lubelskie. Grupa spadkowa to już jednak popis zawodników z Hanny. W 10 meczach beniaminek zanotował: siedem zwycięstw, remis i dwie porażki. Strzelił też 29 bramek. Jeżeli chodzi o dorobek punktowy, to 22 „oczka” dały drużynie drugie miejsce, jedynie za najlepszym Powiślakiem Końskowola (24 pkt), a tuż przed Górnikiem II Łęczna (21).
– Wiosna, to naprawdę olbrzymi sukces klubu i chłopaków. Statystyki naprawdę wyglądają bardzo fajnie. 22 punkty na 30 możliwych to niesamowity wynik, biorąc pod uwagę, jaki dorobek mieliśmy na koniec roku. Mamy się z czego cieszyć, ale mamy nadzieję, że to wszystko nie pójdzie na marne i jednak utrzymamy się w gronie czwartoligowców. Czekamy na oficjalne wieści z Lubelskiego Związku Piłki Nożnej – przyznaje trener Jankowski.
Mocną stroną Bugu były drugie połowy, bo wiele razy udało się odwrócić losy spotkania i w końcówkach przechylić szalę na swoją stronę. Świetnie z roli dżokera wywiązywał się Mateusz Chwedoruk, który zdobył sporo goli po wejściu z ławki. Na pewno nie byłoby nawet szansy na utrzymanie, gdyby nie gol… bramkarza. W meczu z Błękitnymi Obsza w samej końcówce Kamil Haponiuk chciał wybić piłkę spod swojej bramki, a przy pomocy wiatru zaliczył zwycięskie trafienie na 2:1. Nawet w ostatniej kolejce ekipa z Hanny przegrywała na wyjeździe z Kryształem Werbkowice, ale w drugiej połowie wyciągnęła wynik z 0:1 na 2:1. Bohaterem został Dmytro Yanchuk, który jako ostatni wpisał się na listę strzelców i zapewnił arcyważne punkty.
Czy to będą jednak punkty na wagę pozostania w IV lidze? Beniaminek musi teraz poczekać na oficjalne wieści z Piszczaca. Mówi się jednak, że tamtejsza Lutnia, czyli mistrz bialskiej klasy okręgowej nie zdecyduje się na występy, na czwartoligowych boiskach. To samo dotyczy drugiego Gromu Kąkolewnica.