Tym razem piłkarze Świdniczanki musieli się znacznie mocniej napracować na trzy punkty. W sobotę ograli co prawda na wyjeździe Gryfa Gmina Zamość 3:0, ale wszystkie bramki zdobyli po przerwie.
W pierwszej połowie goście niby dominowali, ale mieli problemy, żeby wykreować sobie jakąś klarowną sytuację. Tak naprawdę okazje pojawiły się dopiero w końcówce.
Przemysław Żmuda nieźle strzelił głową po stałym fragmencie gry, ale jeszcze lepiej zachował się stojący w bramce gospodarzy Kamil Tomczyszyn. W 45 minucie szczęścia z rzutu wolnego spróbował z kolei Michał Zuber, ale ponownie golkiper Gryfa wykonał swoją robotę bez zarzutu.
Kluczowy dla losów spotkania okazał się fragment między 57, a 62 minutą. Najpierw Mateusz Pielach zamienił centrę z rzutu rożnego na pierwszego gola. A niedługo później sędzia zdecydował się wyrzucić z boiska Krystiana Wołocha za faul taktyczny. Drużyna Sebastiana Luterka całkiem nieźle zareagowała na stratę bramki, bo Igor Szczygieł miał dwie okazje na wyrównanie. Najpierw źle trafił w piłkę w szesnastce, a później jego próbę świetnie obronił Kacper Kowalczyk. Kiedy jednak Gryf stracił Wołocha, było jasne, że o wyrównanie będzie już bardzo trudno.
Zresztą, Świdniczanka w końcówce upewniła się, że do żadnej nerwowej końcówki w Zawadzie nie dojdzie. W 81 minucie po rzucie wolnym na dalszy słupek piłkę mocno pod bramkę wstrzelił Sebastian Plesz, a z bliska do siatki wpakował ją Klaudiusz Sypeń. Na koniec rzut karny wykorzystał jeszcze Jarosław Milcz i podopieczni Łukasza Gieresza nie tylko zdobyli trzy punkty, ale dodatkowo wskoczyli na fotel lidera grupy drugiej.
– Mecz rozstrzygnęły dobrze wykonane stałe fragmenty. Muszę jednak przyznać, że źle weszliśmy w mecz. Znaliśmy gabaryt boiska i niby byliśmy przygotowani na to, jakie zastaniemy warunki. Mimo wszystko nasza gra nie była płynna i nie do końca mogliśmy znaleźć swój rytm. Bramka na 1:0 i czerwona kartka ustawiły jednak mecz – ocenia trener Gieresz.
Zawodów miło nie będzie wspominał Mikołaj Nawrocki, który już w 22 minucie musiał opuścić boisko. – Wyglądało to bardzo groźnie, bo Mikołaj upadając na murawę dostał kolanem w twarz i odczuwał duży ból szczęki. Musi przejść dokładne badania – dodaje szkoleniowiec ekipy ze Świdnika.
Opiekun gospodarzy mimo porażki pochwalił swój zespół. – Byliśmy świadomi, z jakim przeciwnikiem rywalizujemy. Wyszliśmy jednak na boisko z pokorą, ale i pomysłem. W pierwszej połowie realizowaliśmy założenia. Niestety, po przerwie przeciwnik wykorzystał swoje szanse ze stałych fragmentów i zdobył trzy punkty. Gratuluję Świdniczance, a swoim zawodnikom dziękuję za solidny mecz. Zrobiliśmy wszystko, na co tego dnia było nas stać. Mimo porażki z optymizmem spoglądamy w dalszą część sezonu – wyjaśnia Sebastian Luterek.
Gryf Gmina Zamość – Świdniczanka Świdnik 0:3 (0:0)
Bramki: Pielach (57), Sypeń (81), Milcz (88-z karnego).
Gryf: Tomczyszyn – Magryta, D. Dobromilski, Tomasiak, Wołoch, Woźniak (75 Kierepka), Baran (65 Klimkowski), Sałamacha (65 A. Cymerman), Dębicki (82 Dębicki), Panas, Szczygieł.
Świdniczanka: Kowalczyk – Żmuda, Pielach, Kursa (88 Greniuk), Cielebąk (67 Plesz), Szymala, Sikora, Nawrocki (22 Milcz), Sypeń, Zuber (75 Stępień), Kotowicz (60 Pacek).
Żółte kartki: Baran, Panas (Gryf).
Czerwona kartka: Wołoch (Gryf, 62 min, za faul).
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).