Chyba nikt nie jest specjalnie zaskoczony tymi informacjami. Łukasz Gieresz, który w ostatnich latach prowadził Granit Bychawa przenosi się do innego klubu z grupy drugiej Hummel IV ligi – Świdniczanki. Jego asystentem będzie Piotr Wójcik.
To była nietypowa historia. Po serii słabszych wyników klub ze Świdnika i dotychczasowy szkoleniowiec Paweł Pranagal zdecydowali, że najwyższa pora się rozstać. Po odejściu trenera drużynę tymczasowo przejęli piłkarze: Bartłomiej Mazurek i Karol Kowalski. I ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę, bo drużyna wreszcie zaczęła grać na miarę oczekiwań. Najlepiej świadczy o tym bilans duetu Mazurek-Kowalski: osiem meczów i osiem zwycięstw.
Było jednak jasne, że nowy trener prędzej, czy później pojawi się w klubie. Kilka dni temu działacze ogłosili, że wybór padł na Łukasza Gieresza. Na pewno nie jest to wielka niespodzianka, bo od dawna łączony był ze Świdniczanką. W trakcie rundy szkoleniowiec odmówił jednak rywalom z grupy, a ci wrócili do tematu po ostatnim meczu w tym roku.
– Powiem szczerze, że od jakiegoś czasu obserwowaliśmy trenera Gieresza. Kiedy rozstaliśmy się z Pawłem Pranagalem, to wykonaliśmy telefon, ale szkoleniowiec Granitu nam odmówił tłumacząc, że ma ważny kontrakt. To też się nam spodobało, bo oznaczało, że jest słownym człowiekiem. A do tego na pewno przemawia za nim praca, jaką wykonał w Bychawie. Z zawodnikami nie do końca znanymi potrafił osiągać naprawdę bardzo dobre wyniki. W poprzednim sezonie jego zespół był w czołówce, a teraz jest tak samo. Kiedy spotkaliśmy się po zakończeniu rundy doszliśmy do porozumienia i bardzo się z tego cieszymy – mówi Paweł Walczak, prezes klubu ze Świdnika.
Przyznaje też, że sporo trenerów zgłaszało się do klubu. – Dostaliśmy przynajmniej kilkanaście ofert. Każdą dokładnie analizowaliśmy i wszystkie rozpatrzyliśmy. Każdy aspekt był ważny. Świdniczanka ma już swoją renomę, to nie jest klub, w którym po dwóch meczach, jak coś nie wypali od razu zwalnia się trenera. W przypadku Łukasza Gieresza patrzyliśmy na jego dokonania, ale przekonał nas tak naprawdę podczas rozmowy. Chcemy iść w tym samym kierunku. Trener chce się dalej rozwijać, a my jako klub również. A do tego swoje zrobił fakt, że jest ze Świdnika, co dla nas również jest ważne – wyjaśnia prezes Walczak.
Co ciekawe, w tabeli grupy drugiej na razie Granit jest gorszy od „Świdni” o jeden punkt. Tak się jednak składa, że ekipa z Bychawy ma rozegrać w tym roku jeszcze zaległe spotkanie z Hetmanem Zamość. I jeżeli wygra, to wskoczy na fotel lidera, dwa „oczka” przed nowym klubem Łukasza Gieresza.
A jakie cele działacze stawiają przed szkoleniowcem? – Przede wszystkim chcemy, żeby zbudował drużynę, która będzie w stanie rywalizować z najlepszymi. Awans za wszelką cenę? Nie musi to być już w tym roku. To nie jest kwestia, czy awansujemy, tylko kiedy to zrobimy. Może już teraz, a może za rok lub dwa. Ważne, aby zawodnicy z naszej akademii, którzy dojdą do wieku juniora mieli, gdzie się ogrywać – zapewnia prezes ekipy ze Świdnika.
Po serii kiepskich wyników na początku rozgrywek zanosiło się na małe przetasowania kadrowe podczas przerwy zimowej. Po świetnej serii sytuacja trochę się jednak zmieniła. – Prawdę mówiąc mieliśmy już listę zawodników, z którymi chcieliśmy się rozstać. Po tym jednak, jak zaczęliśmy grać kartka szybko została wyrzucona. Okazało się, że potrafią grać w piłkę. A decyzje kadrowe będą należały do trenera. My nie ingerujemy w jego pracę, czy w decyzje kadrowe. Od tego jest właśnie szkoleniowiec, żeby to wszystko poukładać – mówi prezes Walczak.