Kłos Chełm nadal z kompletem punktów. Drużyna Roberta Tarnowskiego tym razem miała mocno pod górkę, bo pod koniec pierwszej połowy najpierw straciła zawodnika, a później gola. Mimo wszystko po przerwie gospodarze odwrócili losy spotkania i pokonali Włodawiankę 2:1
Po trzech zwycięstwach do zera wydawało się, że dobra passa Łukasza Drzewickiego i jego kolegów dobiegnie końca. W 40 minucie Krzysztof Rak faulował Wojciecha Więcaszka i to we własnym polu karnym. Gospodarze zostali ukarani podwójnie, bo Rak obejrzał czerwoną kartkę, a na dodatek piłkę na „wapnie” ustawił sam poszkodowany i w 41 minucie strzelił na 0:1.
Gra w osłabieniu przez całą drugą połowę, a do tego bramka straty do rywali? Pewnie nawet goście w tym momencie pomyśleli, że trzy punkty mają już w kieszeni. A tymczasem po zmianie stron to Kłos prezentował się zdecydowanie lepiej. W 63 minucie po rzucie rożnym wyrównał Emil Poznański, a 120 sekund później to ekipa z Włodawa wpadła w tarapaty. Drugi żółty kartonik obejrzał Patryk Błaszczyk i siły się wyrównały.
A skoro podopieczni trenera Tarnowskiego tak dobrze radzili sobie w dziesiątkę kibice mogli mieć nadzieje, że końcówka będzie należała do nich. I dokładnie tak było. W 72 minucie zwycięską bramkę zdobył Damian Flis. A to oznacza, że Kłos obok Hetmana Zamość i Kryształu Werbkowice to jedyne drużyny z kompletem punktów w tym roku. Dwa ostatnie kluby swoje kolejne mecze rozegrają jednak w niedzielę.
– O ile wcześniej wygrywaliśmy po meczach walki, to tym razem pod względem piłkarskim było naprawdę dobrze. To był jeden z naszych najlepszych występów – cieszy się trener Tarnowski. – Pierwsze pół godziny to nasza dominacja, ale ciągle czegoś brakowało, żeby udokumentować ją golem. Później popełniliśmy dwa błędy, które powinny się skończyć dwoma bramkami przeciwnika. Na szczęście trafili tylko raz. Po zmianie stron pokazaliśmy ogromną determinację i wolę walki, ale do tego naprawdę wysoką jakość gry. Cały czas atakowaliśmy i zasłużenie wygraliśmy – dodaje szkoleniowiec.
Duże gorsze humory mieli piłkarze z Włodawy. – Po przerwie nie wyszliśmy z szatni, zupełnie nie wiem, co się z nami stało. Nagle zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. A przecież byliśmy w bardzo dobrej sytuacji. Kłos w drugiej połowie grał jednak trzy razy lepiej od nas – ocenia Marek Drob, opiekun Włodawianki.
Kłos Chełm – Włodawianka Włodawa 2:1 (0:1)
Bramki: E. Poznański (63), Flis (72) – Więcaszek (41-z karnego).
Kłos: Mucha – Huk. E. Poznański, Kowalski, Stepaniuk, Rak, Flis, Drzewicki (46 Bala), Fornal (90 P. Poznański), Kuśmierz (76 Szaran), Chmiel (46 Kamola).
Włodawianka: Polak – Żakowski, Czarnota (78 Bartosz), Błaszczuk, Nielipiuk, Szeliuk, Więcaszek, R. Musz (72 Kędzierski), Magdysz (72 Sztybel), Jemioł (78 Naumiuk), Wojtak.
Żółte kartki: Błaszczuk (Włodawianka).
Czerwone kartki: Rak (Kłos, 41 min, za faul) – Błaszczuk (Włodawianka, 65 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Marcin Kluk (Zamość).