Wystarczyło kilka tygodni, a dwie czołowe drużyny rundy rewanżowej poprzedniego sezonu kompletnie zgubiły formę. Kryształ Werbkowice zamyka tabelę, a Kłos Gmina Chełm jest „oczko” wyżej. Tak się składa, że w najbliższej kolejce obie ekipy zagrają mecz "na szczycie”
Kryształ i Kłos na wiosnę poprzednich rozgrywek w sumie wywalczyły 58 punktów. A w obecnym sezonie do tej pory uciułały zaledwie... 11 „oczek”. Podopieczni Piotra Welcza przegrali już sześć razy z rzędu. Mają najgorszy atak w całej lidze – zaledwie siedem zdobytych goli. Dlatego nie ma się co dziwić, że zamykają tabelę.
– Gdybym wiedział co się dzieje, to nie prowadziłbym zespołu w IV lidze, tylko w ekstraklasie – mówi pół żartem pół serio trener Welcz. – To co się dzieje, to dla nas sytuacja science fiction. W porównaniu z poprzednim sezonem niewiele się u nas zmieniło. Trenujemy tak samo, kadra też jest bardzo podobna. Próbowaliśmy już chyba wszystkich rozwiązań. Rozmawialiśmy z chłopakami na spokojnie, żartowaliśmy, były prośby, ale później także krzyki i groźby. Na razie nic nie podziałało. Chyba wisi nad nami jakieś fatum – dodaje już całkiem poważnie szkoleniowiec.
Poza fatalną skutecznością kolejnym, wielkim problemem jest utrzymanie prowadzenia. W dwóch ostatnich meczach ekipa z Werbkowic prowadziła zarówno ze Spartą Rejowiec Fabryczny, jak i Huraganem Międzyrzec Podlaski. Ten pierwszy mecz przegrała jednak 1:2, a drugi aż 1:5. Kryształ fatalnie spisuje się też na własnym boisku. W pięciu takich występach zaliczył: remis i cztery porażki.
– Po każdym spotkaniu słyszymy, że nie zasługujemy na to, żeby być na dnie tabeli. Niestety, właśnie tam się znajdujemy. To sytuacja kuriozum, ale ciągle wierzymy, że prędzej niż później się przełamiemy. Nadal jest też zaufanie na linii: zarząd – zawodnicy – trener. Pracujemy razem, żeby odwrócić sytuację – wyjaśnia trener Welcz. I dodaje, że liczy na przerwanie fatalnej passy w najbliższej serii gier. – Zarówno my, jak i Kłos potrzebujemy punktów, jak tlenu. Liczymy jednak, że to my w końcu znajdziemy rozwiązanie naszych problemów.
Trochę inaczej wygląda sytuacja Kłosa. Drużyna Roberta Tarnowskiego w przerwie letniej straciła kilku ważnych zawodników i szkoleniowiec próbuje zbudować zespół od nowa. W sobotę będzie miał ten atut, że zagra przed własną publicznością. A w czterech takich spotkaniach wywalczył sześć punktów. Gorzej z wyjazdami, bo sześć takich spotkań to same porażki.