Lewart prowadził z KS Cisowianka 1:0 i miał kilka okazji, żeby dobić rywali. Nie zrobił tego przed przerwą, ani na początku drugiej połowy. A końcówka jednak należała do beniaminka, który między 69, a 82 minutą zdobył trzy gole i wygrał 3:1. Dzięki temu drużyna Łukasza Gizy przynajmniej na kilkanaście godzin wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli.
W pierwszej połowie kibice oglądali bardzo ciekawy mecz. Raz atakowali jedni, za chwilę odpowiadali drudzy i na pewno w Lubartowie nudy nie było. Jedyna bramka przed przerwą padła w 19 minucie. Łukasz Najda wygrał pojedynek jeden na jeden i posłał centrę na głowę, idealnie nabiegającego na piłkę Pawła Myśliwieckiego, który otworzył wynik.
Po zmianie stron Lewart przycisnął i wydawało się, że bramka na 2:0 jest tylko kwestią czasu. I gol rzeczywiście padł, ale dla beniaminka z Drzewc. W 69 minucie Michał Ruciński nie trafił czysto w futbolówkę, ale ta spadła pod nogi Mateusza Antkowiaka, który z kilku metrów lobem posłał ją do siatki. Wyrównujące trafienie wyraźnie dodało gościom skrzydeł. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, to podopieczni Grzegorza Białka mieli stały fragment gry. Zamiast zagrozić bramce rywali, dali się jednak skontrować. Bramkarz szybko złapał piłkę i posłał ją do przodu. Konrad Szczotka wrzucił do Karola Kality, a ten wyprowadził Cisowiankę na prowadzenie.
Gospodarze nie mieli już czego bronić, więc ruszyli do przodu. Znowu zostali jednak wypunktowani przez rywali. Ponownie w roli głównej wystąpił Kalita, który w zasadzie od połowy boiska biegł sam na bramkarza, a swój rajd zakończył lobem nad bramkarzem i golem na 1:3.
– Czy Karol strzelił w moim stylu? Można tak powiedzieć, zachował się idealnie, prawie jak ja – śmieje się Łukasz Giza, trener KS Cisowianka. I dodaje już bardziej poważnie, że w drugiej połowie jego drużyna zasłużyła na bramki i punkty. – To był naprawdę fajny mecz dla kibica. W pierwszej połowie tempo było dobre i atakowały obie drużyny. Prowadził jednak Lewart. Gospodarze mieli dobry kwadrans po przerwie i swoje sytuacje, żeby poprawić wynik. Zamiast 2:0 zrobiło się jednak 1:1 i wyrównanie na pewno zmieniło obraz spotkania. Zaczęliśmy grać dobrze, a nawet bardzo dobrze. Mieliśmy przewagę przez ostatnie pół godziny i cieszymy się, że udało się ją udokumentować bramkami i zwycięstwem na bardzo trudnym terenie – wyjaśnia popularny „Gizmen”.
Zmarnowanych szans żałował za to trener Białek. – Szkoda tego meczu. W końcówce pierwszej połowy mogliśmy podwyższyć rezultat, tak samo zaraz po przerwie. Wydawało się, że bramka dla nas wisi w powietrzu. Nie strzeliliśmy, a po drugiej stronie boiska przypadkowa bramka spowodowała, że był remis. Nic jej nie zapowiadało, ale tak w piłce bywa. Później nasz rzut wolny zakończył się golem na 1:2, a kolejna kontra, kiedy musieliśmy się już całkowicie otworzyć zakończyła mecz. Piłka nożna to jednak momenty, ale wcale nie musieliśmy tego przegrać. Trzeba przyznać, że spotkały się dwie wyrównane drużyny, a Cisowianka potrafiła te swoje momenty wykorzystać – ocenia szkoleniowiec ekipy z Lubartowa.
Lewart Lubartów – KS Cisowianka Drzewce 1:3 (1:0)
Bramki: Myśliwiecki (19) – Antoniak (69), Kalita (76, 82).
Lewart: Podleśny – Parada (46 Pęksa), Niewęgłowski, Gede, Plesz, Michałów (85 Duda), Zieliński (79 Majewski), Wolski (34 Sulowski), Najda (75 Iskierka), Aftyka (70 Pikul), Myśliwiecki.
Cisowianka: Długosz – Figiel, Antoniak, Kopyciński (89 Łakomy), Wankiewicz (60 Brzyski), Dudkowski, Szczotka (89 Pytka-Wasil), Cielebąk (89 Pięta), Kobus (66 Greniuk), Ruciński (78 Konc), Kalita (85 Filozof).