Janowianka w weekend ograła Stal Kraśnik, a już w piątek zmierzy się w Lubartowie z wiceliderem – Lewartem. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18.
Tym razem drużyny nie zagrają w weekend ze względu na zaplanowany na sobotę ślub kapitana Lewartu, Jakuba Niewęgłowskiego.
– Znamy się i trzeba się szanować. Ślub, to ważny moment w życiu. Jeżeli jest taka sytuacja, to nie widzę powodów, żebyśmy robili komuś pod górę, to tylko sport – mówi Ireneusz Zarczuk, trener Janowianki.
– Wiadomo, że piątek to dzień pracujący, a my mamy zespół, który w większości pracuje. Chłopaki poukładali sobie jednak swoje sprawy, więc nie będzie większego problemu. Jak podchodzimy do kolejnego meczu na szczycie? Nie myślimy o tym, że możemy powiększyć przewagę nad Lewartem, tylko koncentrujemy się na tym, żeby zagrać kolejny, dobry mecz. Do tej pory na wiosnę wywalczyliśmy dziewięć punktów w trzech kolejkach i chcemy to kontynuować – dodaje szkoleniowiec lidera tabeli.
Beniaminek z Janowa Lubelskiego obecnie wyprzedza Lewart o cztery punkty, a trzecią Stal Kraśnik o pięć. W przypadku kolejnego zwycięstwa, ten dystans może się jeszcze powiększyć.
Drużyna Grzegorza Białka po świątecznej serii gier na pewno nie była zadowolona, bo zostawiła wszystkie punkty w Biłgoraju, gdzie przegrała z Ładą 0:1.
– Zagraliśmy całkiem niezłe zawody, na trudnym terenie. Prowadziliśmy grę, a jeden z nielicznych błędów spowodował, że przegraliśmy. Można było bardziej przypilnować chociaż tego remisu. Graliśmy jednak o pełną pulę i pechowo straciliśmy gola. Na pewno jest w zespole sportowa złość i będziemy chcieli to przełożyć na piątkowe zawody z Janowianką. Postaramy się odpowiedzieć na porażkę zwycięstwem. Znamy jednak klasę przeciwnika i nie możemy tak do końca się odkryć, bo rywale potrafią skontrować – wyjaśnia Grzegorz Białek.
Szkoleniowiec ekipy z Lubartowa ma jednak kilka znaków zapytania, jeżeli chodzi o skład. W Biłgoraju szybko boisko opuścił Krystian Żelisko. W środę napastnik trenował, ale dopiero przed meczem okaże się czy będzie w stanie zagrać. Po pauzie za kartki do gry wraca za to Bartłomiej Wolski.
– Mamy w drużynie kilka mikrourazów i jeszcze zobaczymy, kto ostatecznie będzie mógł pojawić się na boisku. Chcemy zdobyć trzy punkty, żeby dalej być w grze o awans i mamy swój plan. Janowianka jest w bardziej komfortowej sytuacji, bo mogą poczekać, na to co się wydarzy. Szykuje się jednak ciekawe spotkanie. Zmierzą się dwie drużyny, które tracą bardzo mało goli. Rywale w tym roku jeszcze ani jednej – dodaje opiekun Lewartu.
Obie ekipy solidnie grają w tyłach, ale akurat w pierwszym starciu, w Janowie Lubelskim padło aż sześć bramek. Goście prowadzili 1:0, a później przegrywali 1:3. Na dodatek od 65 minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce Sebastiana Plesza. Mimo to dwa razy znaleźli sposób na defensywę przeciwnika. Ostatecznie, w doliczonym czasie gry na 3:3 trafił Paweł Myśliwiecki.