Lublinianka musiała się w sobotę mocno napracować na kolejne, trzy punkty. Piłkarze Dariusza Bodaka wynik meczu z Orlętami Łuków otworzyli dopiero w 90 minucie. Ostatecznie wygrali jednak 2:0
Obie drużyny dużo wcześniej powinny rozwiązać worek z bramkami. W 20 minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Adriana Siemieniuka Daniel Goławski przymierzył w poprzeczkę. Kwadrans później jeszcze bliżej powodzenia był Szymon Łukasiewicz, który po kolejnej centrze Siemieniuka stał tuż przed pustą bramką, ale z ostrego kąta nie zdołał umieścić piłki w siatce.
Po zmianie stron kapitalny strzał tuż zza pola karnego oddał za to Konrad Kurowski. Tym razem zawodnik gości przymierzył jednak w słupek. Im bliżej końca meczu, tym mocniej zaczęła naciskać także Lublinianka. Zwłaszcza ostatni kwadrans przebiegał pod dyktando gospodarzy.
W 70 minucie na 1:0 powinien strzelić Damian Iwańczuk, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali okazał się gorszy. 10 minut później Adrian Rapa, który go zmienił także stanął oko w oko z Patrykiem Karpińskim, ale i on nie znalazł sposobu na golkipera ekipy z Łukowa. Kiedy wydawało się, że zawody zakończą się bezbramkowym remisem Lublinianka wreszcie dopięła swego. Po dośrodkowaniu z lewej strony Michała Kowalczyka walkę w powietrzu wygrał Jakub Bednara i strzałem z głową zdobył upragnionego gola. Po chwili było już jasne, że trzy punkty zostaną na Wieniawie. Sebastian Wrzesiński dostał dobre podanie w uliczkę i bez problemów ustalił wynik na 2:0.
– Trzeba przyznać, że akcje pod bramką Orląt długo nam się nie kleiły. Przeważaliśmy, ale rywale mogli pokusić się o gola. Mieli strzały w słupek i poprzeczkę. My graliśmy jednak cierpliwie i chłopakom należą się słowa uznania, że do samego końca walczyli o to zwycięstwo. W końcu wpadło i możemy się cieszyć z trzech punktów – mówi Dariusz Bodak, trener zespołu z Lublina, który pochwalił też przyjezdnych. – Grali naprawdę ambitnie i powinni coś strzelić – dodaje szkoleniowiec.
Gorsze nastroje panują oczywiście w ekipie z Łukowa, która znowu może być zadowolona z wielu fragmentów meczu, ale nie z końcowego wyniku. – Mamy niedosyt, bo z przebiegu meczu przynajmniej na remis zasłużyliśmy – przekonuje Robert Różański, opiekun gości. – Przeciwnik w końcówce nas przycisnął, ale mogliśmy uniknąć tego pierwszego gola. Wychodziliśmy z kontrą, wydawało się, że zawodnik Lublinianki zagrał ręką, ale sędzia puścił grę. I z tego padła bramka na 1:0. Szkoda, bo chłopaki zostawili na boisku mnóstwo zdrowia, a wracamy do domu z pustymi rękami – wyjaśnia popularny „Robson”.
Dla gospodarzy to było kolejne pożegnanie ze stadionem przy ul. Leszczyńskiego. Teraz na ich boisku planowany jest remont, a później obiekt ma służyć jako boisko treningowe dla uczestników mistrzostw świata do lat 20. Podopieczni trenera Bodaka znowu przenoszą się na Al. Zygmuntowskie.
Lublinianka Lublin – Orlęta Łuków 2:0 (0:0)
Bramki: Bednara (89), Wrzesiński (90+2).
Lublinianka: Żuber – Kowalczyk, Ptaszyński, Kośka, Dzyr, Iwańczuk (75 Rapa), Kuzioła, Stępień, Baran (46 Wrzesiński), Bednara (90+2 Drzazga), Rejmak (80 Morenkov).
Orlęta: Karpiński – Czerski, Bulak (29 E. Miszta), Goławski, Ebert, Sowisz, Kierych (65 Matuszewski), Kurowski (90 Tucki), Skwarek, Siemieniuk, Łukaszewski.
Żółta kartka: Goławski (Orlęta).
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).