Sokół zremisował w niedzielę z Ładą Biłgoraj 0:0. Goście w ostatnich sekundach mieli piłkę meczową, ale dobrze spisał się bramkarz beniaminka
Mecz był toczony w bardzo trudnych warunkach. Grząskie boisko utrudniało życie zawodnikom. W pierwszej połowie drużyna Ireneusza Zarczuka koncentrowała się na bronieniu dostępu do swojej bramki. I udało się zagrać na zero z tyłu, chociaż w 35 minucie Adam Wiraszka znalazł się w sytuacji sam na sam. Zabrakło mu jednak precyzji. Po przerwie znowu Wiraszka był najbliżej zdobycia bramki, ale jego strzał w krótki róg zdołał odbić golkiper przyjezdnych. Arbiter doliczył do regulaminowego czasu gry sześć minut, a w piątej rezerwowy Mirosław Poliwka uderzał głową, ale świetnie spisał się Norbert Osial.
– Z przebiegu meczu trzeba uznać końcowy wynik za sprawiedliwy. Nie działo się zbyt wiele, ale walki było sporo, nie można też odmówić zespołom chęci i zaangażowania – ocenia Ireneusz Zarczuk. Nieco inaczej mecz widział Dariusz Dziewulski. – Uważam, że kibice mieli na co popatrzeć. Było kilka fajnych akcji. Szkoda zwłaszcza naszej z drugiej połowy, kiedy po podaniach Sylwester Buga i Karol Borkowski dobrze rozegrali piłkę, ale Adam Wiraszka nie wykorzystał szansy – ocenia trener Sokoła, który pojawił się zresztą na boisku na ostatnie 10 minut.
Sokół Adamów – Łada 1945 Biłgoraj 0:0
Sokół: Osial – Szymański, Zdunek, Łukasik, Bogucki, Goździołko (87 Nowicki), Sokołowski, Buga (80 Dziewulski), Borkowski, Wiraszka, Mateusz Baran (60 Grochowski)
Łada: Hasiak – Mielniczek (87 Kuliński), Sobótka, Mulawa, Myszak, Czok (83 Poliwka), Oleksiuk, Birut (73 Chmura), Rataj (77 Skubis), Nawrocki (60 Nowak), Perin.
Żółte kartki: Bogucki – Oleksiuk.
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość). Widzów: 200.